poniedziałek, 31 października 2016

Recenzja mangi "Książę przepisów" Junko


Zdjęcia autorstwa Kitsune
- Witajcie! Dawno nie było żadnej recenzji, więc trzeba to szybciutko zmienić xD
- Tym bardziej, że dzisiaj zabieramy Was do świata wykwintnej kuchni „Księcia przepisów”, autorstwa Junko.
- Najpierw mały cytat z pierwszej strony mangi, by rozbudzić Wasz apetyt „Smaczna potrawa jest w stanie poruszyć ludzką duszę”... Czy twoje kubki smakowe drżą w oczekiwaniu? ;D
- A przyniosłaś coś dobrego do jedzenia?
- Biurko tonie w żelkach... Zajmijmy się pracą, a potem przyjdzie czas na przyjemności.
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, Królowo :)
- Grzeczny lisek *głaszcze Kitsusia po czuprynie* W takim razie oddajmy głos ekspertowi. Jak ci się podobała twoja pierwsza kulinarna manga, mój lisi następco Gordona Ramsaya?
- Szczerze? Była słodka. Głównym bohaterem jest uroczy Kei, który wylewa siódme poty w szkole gastronomicznej. Chłopak nie ma lekko. Dojazdy go wykańczają.
- Nie jest przecież tak źle. Kolega proponuje mu wynajęcie pokoju niedaleko szkoły. Dobra lokalizacja oraz niski czynsz przyczyniają się do podjęcia męskiej decyzji o przeprowadzce.
- To była dobra decyzja? Polemizowałbym...
- No wiesz... Czym jest mieszkanie w chlewie ze współlokatorami, którzy nie przepadają za porządkiem, skoro codziennie możesz się wyspać i oszczędzasz czas potrzebny na dojazdy?
- W moich oczach to robi olbrzymią różnicę! Jestem przyzwyczajony do porządku.
- Kitsuś i porządek... Świetny żart... * Joleen wybucha szczerym śmiechem *

*pół godziny później*

- Koniec chichotania? Możemy kontynuować, mój drogi Kapralu Levi?
- Bardzo proszę.
- Jeśli zamierzasz dalej się ze mnie śmiać, wychodzę.
- Zamierzam. Poza tym jesteśmy w twoim mieszkaniu. Gdzie chciałbyś pójść?
- Do sklepu.
- Pójdziemy razem, jak tylko skończymy pisanie. Wracając do naszych bohaterów. Kei się przeprowadza i BUM! Trafia go grom z jasnego nieba w postaci bardzo przystojnego początkującego aktora/modela/barmana/ciacha, Shouheia.
- Przesadziłaś z tym ciachem... *wkurza się*
- Lisek ma znowu atak zazdrości? Zjedz żelka...
- Żelek nie jest lekarstwem na wszystko!
- Na ciebie działa bez zarzutu *przytula* Nie dosyć, że współlokator jest niczego sobie, to jeszcze do łez wzrusza go kuchnia Keia i często rzuca dwuznacznym tekstem „Może pójdziemy do mnie?”.
- Skoro jesteśmy już przy zabawnych sytuacjach, to popłakałem się ze śmiechu czytając „Taki z ciebie opiekun, jak z kociej dupy worek na mąkę” :D Tłumaczenie Kotori jak zawsze wymiata ;)
- Rzeczywiście, to było niezłe :) Nie znałam wcześniej tego powiedzonka.
- Czy warto było kupić mangę?
- No ba!
- Historia ich miłości jest po prostu pyszna. Lekka, niebanalna i fajnie przedstawiona.
- Do tego miłe dla oka rysunki, wiele zabawnych sytuacji oraz miłość, przypominająca lukrowaną babeczkę, którą obiecałeś mi upiec.
- Niczego takiego nie obiecywałem *drapie się po głowie*
- Nie? To teraz obiecasz *Joleen wie, co mówi*
- Najbardziej podoba mi się fakt, że w tle rozgrywa się inna historia miłosna, pomiędzy drugą parę bohaterów.
- Piękny Honda oraz jego przyjaciel z dzieciństwa, Tsubasa, z pewnością zapadną Wam głęboko w pamięć.
- To prawda.
- Manga oznaczona jest +18, ale moim zdaniem równie dobrze wystarczyłoby +16. Pokazane w niej sceny są zmysłowe i delikatne. Junko-sensei większy nacisk położyła na fabułę, co się jej opłacało, bo całość prezentuje się naprawdę fajnie.
- Może 10/10 to nie jest, ale mocne 8/10 z pewnością. Z czystym sercem możemy polecić Wam „Księcia przepisów”, jeśli jeszcze nie znacie tej historii. Jesteśmy pewni, że będziecie do niej często wracać w długie, jesienne wieczory.
- A skoro jesteśmy przy umilaniu... Jestem głodna, a wiesz co to oznacza, prawda?
- Gdy Kei gotuje, wszyscy płaczą...
- Ty będziesz płakać, jeśli niczego nie ugotujesz... *grozi liskowi paluszkiem*
- To chyba oznacza, że jestem twoim księciem *Kitsuś się rozmarza*
- No cóż, wrócimy jeszcze kiedyś do tego tematu. Dziękujemy za wspólnie spędzony czas! :)
- Niedługo kolejna recenzja. Udamy się do świata wampirów. „Dia game, nadchodzimy!
- Nie zamieścimy kolejnej ankiety, bo nadal czekamy na paczkę z mangami, które ostatnio kupiliśmy. W kartonie znajdują się same pożądane nowości.
- Pożądane?
- Cii... xD
- Miłego dnia, Kochani~! ^^


Joleen & Kitsune

piątek, 21 października 2016

Recenzja mangi "Croquis" Hinako Takanaga



Zdjęcie autorstwa: Joleen


- Witajcie! Bardzo się cieszymy, że nasze wspólne recenzje przypadły Wam do gustu :)
- Ja świętuję podwójnie, bo dzisiaj moja kolej na wybranie mangi! *skacze z radości*
- Nie rozumiem, z czego tak się cieszysz? Przyniosłeś tomik, za którym nie przepadamy... Dlaczego?
- Z przekory. Liczę na to, że pojawią się osoby, które udowodnią mi, że nie wyrzuciliśmy dwudziestu złotych w błoto.
- Całe życie uczymy się na błędach. Mogłam za to kupić wielkie opakowanie kakao na jesienne wieczory...
- Za błąd uważamy kupno tomiku pod tytułem „Croquis”. Widzę, że nadal go przeglądasz. Może jednak okażesz mu trochę królewskiego miłosierdzia i zmienisz zdanie?
- Ty pierwszy *prycha oburzona*
- Nie, jednak Ty. Nalegam.
- To z pewnością nie będę ja!
- No cóż, prawda jest taka, że mamy podobne zdanie prawie na każdy temat.
- Wyjątek stanowi Twoje nowe opowiadanie, Kitsuś *demoniczny śmiech*
- Dlaczego moje opowiadania są wyróżniane? *wzdycha ciężko *
- Sam jesteś sobie winny. Mówiłam Ci ze sto razy, że wampir-uke to bardzo zły pomysł, prawda?
- Prawda.
- I co zrobiłeś? Posłuchałeś mnie?
- Nie *zawstydzony chowa się za puszystym ogonem* Za to dzięki Tobie kupiliśmy „Croqius”.
- Nie przypominaj mi o tym. Ta manga jest...
- ... zła, beznadziejna i nie warta ani złotówki?
- Nie da się ukryć, że mocno nas rozczarowała.
- Tomik zawiera trzy różne historie, z czego tylko jedna, w dodatku najkrótsza, warta jest uwagi. Jak z pewnością wszyscy wiedzą ze streszczenia, jest to historia modela pozującego podczas zajęć z rysunku na ASP, który wpadł w oko jednemu ze studentów. Do samego studenta nic nie mam. To zwykły, przeciętny bohater, jakich w mangach pełno.
- Nie zgadzam się! Jest taki... bezbarwny! Po przeczytaniu historii nie zapamiętałam nawet jego imienia, co mi się rzadko zdarza.
- Nazywa się Shinji Kaji.
- Musiałeś przekartkować mangę, by się tego dowiedzieć...
- Owszem.
- Sam widzisz. Nie wyróżnia się niczym szczególnym. Odkładasz mangę na półkę i myślisz sobie „nic specjalnego”.
- Więc może przejdźmy do modela, który jest najsłabszym ogniwem i zostaje nominowany do opuszczenia regału z mangami? :D
- Masz rację. Czytając spotykałam już naprawdę różnych bohaterów, ale Nagi... *wzdryga się*
- Widzę, że się męczysz, więc pozwól proszę, że cię wyręczę. Nasz mały model uważa się za transseksualistę. Pracuje w różnych miejscach, by zebrać pieniądze na wszczepienie sobie implantów piersi. No sorry, ale ja nie widzę w tym nic romantycznego. Gdyby jeszcze dopiął swego, ale nie! Rezygnuje z operacji na prośbę Kajiego! Taki z niego trans jak ze mnie gej! *wybucha szczerym śmiechem*
- Teraz mniej więcej rozumiecie skąd nasze rozczarowanie.
- Trochę szkoda, bo rysunki są niezłe. Niestety same rysunki to za mało, by nas oczarować.
- Płytka historia o niczym. Zero miłosnych uniesień, żadnej ekscytacji podczas przewracania kartek...
- Mnie najbardziej interesowało jak on z tymi piersiami będzie wyglądać. Szkoda, że nic z tego nie wyszło.
- Może jesteś zbyt wymagający? Szukasz uczuć i głębi, a to nadal należy do rzadkości.
- Silikon z pewnością nie znajduje się na liście pożądanych przeze mnie tematów.
- Nie zaśmiałam się ani razu z ich „zabawnych nieporozumień”.
- Ja się śmiałem z naszej głupoty, ale to był raczej śmiech przez łzy. Trzeba było kupić coś innego.
- Zostały jeszcze dwie historie. „Moja pierwsza miłość” - już po samym tytule możecie się domyśleć, o co chodzi.
- Zaczęło się bardzo obiecująco. Licealni przyjaciele, których połączyło czytanie książek, zakochują się w sobie, cierpiąc katusze w milczeniu.
- Patrzą sobie głęboko w oczy, lecz żaden z nich nie decyduje się na wyznanie. Na osłodę pozostaje pewne wspomnienie, które związane jest z klasową wycieczką i wypitym piwem...
- Mija kilka lat. Nasi bohaterowie są już dorośli i po studiach. Los daje im jeszcze jedną szansę, i co?
- I nic!
- Jak to nic? Zapadnie Wam w pamięć niesmak po scenie na plaży. Nie da się tego „odzobaczyć”, gwarantujemy. Jedno piwo zabiło miłość. Właśnie dlatego my nie pijemy, co i Wam szczerze polecamy :D
- Jeśli tak wygląda romantyzm oczami Hinako Takanagi, to ja wysiadam.
- Poczekaj na mnie!
- To może na sam koniec ostatnia historyjka. „Spadająca gwiazda”. Najkrótsza, a co za tym idzie, najlepsza i ratująca ten tomik przed otwarciem drzwi balkonowych i sprawdzeniem, czy mangi umieją dolecieć z powrotem do Japonii...
- Nie wiem czy umieją, ale szkoda, że nie ma zwrotów... Chciałoby się rzec autorce „jak chcesz, to potrafisz”, więc czemu przez 160 storn tak bardzo ci się nie chciało?!
- Motyw spadających gwiazd trudno jest zepsuć. Nie twierdzę, że jest to niemożliwe. Na szczęście tym razem się udało.
- Masz rację. To było nawet urocze. Sei nienawidzi gwiazd, które uparcie nie chcą spełnić jego marzenia, związanego z Daikim. A przecież każdy wie, że gwiazdy mają w sobie moc *uśmiecha się zadowolony z siebie*
- Naprawdę?
- Nie wierzysz mi, Królowo? Sprawdzimy?
- Tak jak ostatnio, gdy policjanci zaatakowali nas latarkami, kiedy leżeliśmy sobie na górce w lesie? To było twoje marzenie?
- Nie, miałem na myśli zupełnie inne okoliczności przyrody, bez policjantów i ich niezawodnych latarek...
- W takim razie dopisuję to do listy.
- Do jakiej listy?
- Powiem ci później, gdy będziemy już sami ;-J
- Ok :D Nie mogę się doczekać :D
- Kończąc, życzymy Wam miłego weekendu! ^^
- Bawcie się dobrze i do zobaczenia wkrótce. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że chcecie abyśmy zrecenzowali „Księcia przepisów”. Nie ma sprawy, zrobimy to z wielką przyjemnością. „Dia Game” też zrecenzujemy, ale nieco później ;)
- Nie zapominaj o naszej nowości, na którą czekamy! *-*
- Panie listonoszu, przybywaj! :D
- Może poproś gwiazdy, niech go kopną w tyłek dla lepszego rozpędu! ^^
- Cicho, jeszcze usłyszy i odmówi dźwigania kartonu...
- Ja z pewnością nie będę go taszczyć na trzecie piętro! -,-
- Nie rozumiem, czemu patrzysz na mnie takim dziwnym wzrokiem?
- Lisie, czyń swoją powinność!
- Panie listonoszu, przybywam z odsieczą! *nie jest przekonany, czy da radę uporać się ze wszystkimi zamówieniami, ale będzie walczył do końca*
- Mój bohater! *Joleen klaszcze i wiwatuje*

PS Na potrzeby recenzji udaliśmy się do sklepu „Tani Armani, Gucci za pół ceny”, gdzie wspólnie zdecydowaliśmy, że nic nie oddaje charakteru tej mangi równie dobrze, jak stanik w panterkę xD


Joleen & Kitsune

wtorek, 11 października 2016

Recenzja mangi "Labirynt Uczuć" Kou Yoneda


Zdjęcia autorstwa: Joleen

- Jesteś gotowy?
- Tak! Od dawna marzyłem o naszej współpracy! 
- Jeśli będziesz się przykładać do pisania recenzji, spełniać wszystkie moje zachcianki i rozpieszczać na każdym kroku, to może się dogadamy...
- Królowo, przecież to właśnie robię! Przez cały czas, dwadzieścia cztery godziny, siedem dni w tygodniu, trzysta sześćdziesiąt pięć dni w roku...!
- Dobrze, już dobrze... Zaczynajmy! Wybieram mangę! Skoro to nasza pierwsza recenzja, musi to być „Labirynt uczuć” Kou Yonedy!
- Co?! Nie zgadzam się! 
- Pamiętasz jak podczas ostatniego wypadu do centrum handlowego zmusiłeś mnie do odwiedzenia poziomu -1, chociaż dobrze wiedziałeś, że bolały mnie już nogi?
- Nie przesadzaj, sama chciałaś obejrzeć komputery! Nie zrobiłem tego celowo!
- Nie zmienia to faktu, że zaczniemy od Labiryntu.
- Nie chcę!
- A ten znowu swoje... Nadal nie lubisz tej mangi?
- Lubię. Przecież dobrze wiesz, że uwielbiam wszystkie prace Kou Yonedy. Wolałbym jednak zacząć od czegoś bardziej romantycznego, na przykład- *zostaje zdzielony mangą w głowę* To bolało!
- Labirynt jest romantyczny! Płakałam trzy razy podczas czytania!
- A ja nie...
- I to się właśnie nazywa fenomen!
- Co jest takiego niezwykłego w tej historii?
- Jak to co?! Wszystko! Na przykład przesłodki Shimuś!
- Shimuś? Kitsuś jest zazdrosny...
- Przestań, bo znowu oberwiesz!
- Przeczytałem Labirynt kilka razy i wiesz co ci powiem? Nie lubię Shimy. Jest dziwnym. Nieobecny, zdystansowany, zamknięty w sobie... Za każdym razem starałem się dać mu szansę. Rozbudza we mnie nadzieje, gdy na samym początku oświadcza, że nie pije alkoholu, nie lubi smaku piwa i nie pali papierosów. To nas łączy. Doszukuję się w nim czegoś więcej, jakiejś głębi, i... niestety nic z tego nie wychodzi.
- Bo sam jesteś płytki i powierzchowny!
- Dzięki. Komplementy z twoich ust to prawdziwy zaszczyt :D
- Głupku, to nie był komplement! No dobrze, skoro nie Shimuś, to może Togawa?
- O tak, zdecydowanie wolę Togawę! Super koleś. Wesoły, zabawny, pewny siebie. Do tego szczery i otwarty, chociaż czasami palnie coś bez zastanowienia.
- Na przykład co?
- Że chce dzieci, żonę. Jak można być bohaterem mangi BL, mieć romans z facetem, a jednocześnie mówić o dzieciach? To się nie trzyma przysłowiowej kupy!
- To jest właśnie piękne! Są przedstawicielami dwóch różnych światów!
- Jasne... Są jak dzień i noc.
- Przypominam ci, że płakałam trzy razy.
- A ja ci przypominam, że kocham autorkę, ale ta historia jest nieco płytka *znowu oberwał...* Za co tym razem?
- Za całokształt. 
- Nie rozumiem... Dlaczego smutne wydarzenia z ich przeszłości, które nie mają ze sobą nic wspólnego, stanowią nić łączącą obu bohaterów?
- Już ci to tłumaczyłam. Nie rozumiesz, bo jesteś płytki...
- ... i powierzchowny. Chciałabyś dodać coś jeszcze?
- Dobrze gotujesz.
- Dziękuję.
- Proszę. Wracając do tematu, „piękno tkwi w prostocie”. Jeśli dokładnie wczytasz się w historię, zrozumiesz.
- Znaczy, że mam przeczytać jeszcze raz?
- Przestań się zgrywać! Przecież dobrze wiem, że doskonale widzisz jak bohaterowie próbowali wczuć się w historię tego drugiego, by lepiej go zrozumieć!
- A czy ty wczuwasz się czasami we mnie, by lepiej mnie zrozumieć?
- Nie. 
- Dlaczego?
- Nie uroniłeś ani jednej łzy.
- Ty płakałaś aż nadto *głaszcze Joleen po głowie*
- Bo jestem wrażliwa.
- To prawda. 
- Co jeszcze czyni mangę wyjątkową?
- Prezes Kanezaki. Wygląda jak Yashiro (Yashiro jest bohaterem mangi „Złamane skrzydła” Kou Yonedy, o której opowiemy innym razem ^^).
- Dla ciebie wszyscy wyglądają jak Yashiro!
- Wcale nie! Sama zobacz! Strony 110-113.
- No dobrze, pokaż... Hmm, rzeczywiście jest podobny.
- Grafika jest piękna, a rysunki bardzo staranne.
- To prawda. Czytając ma się wrażenie, że to czarno-białe anime, a nie manga.
- Zgadzam się. Yoneda-sensei jeszcze nigdy mnie nie zawiodła. Poza tym, olbrzymi plus dla Kotori za bardzo dobre tłumaczenie.
- „Dziesięciobój” mnie rozwalił xD
- Podobało mi się też to subtelne połączenie sarkazmu Shimy oraz poczucia humory Togawy. Bardzo fajnie wyszło.
- A mnie urzekła scena pod sam koniec, gdy Togawa zaczął naciskać na Shimę, by zaczęli mówić sobie po imieniu. To było taaakie słodkie! >.<
- Jeśli mam być szczery, to nie pamiętam tej sceny.
- Zasnęli wtedy razem na podłodze, grzejąc się pod kotatsu.
- Do końca historii zastanawiałem się czy bylibyśmy w stanie zamontować kotatsu u mnie w salonie. To by było szalenie romantyczne ;)
- Ograniczymy się do koca i jedzenia pomarańczy w długie jesienne wieczory.
- Skoro koc, to musi być i herbatka!
- Dobrze, dostaniesz swoja herbatkę.
- To co, będziemy kończyć naszą pierwszą recenzję?
- Chyba tak. Podsumowując, jest to bardzo dobra manga BL. 
- Historia prosta, ale i skomplikowana. Niektóre niuanse dostrzegłem dopiero po pewnym czasie.
- Można do niej wracać bez końca. Cieszę się, że mam ją w swoim posiadaniu :)
- A ja się cieszę, że mi ją poleciłaś.
- Co ty byś beze mnie zrobił?
- Wolę o tym nie myśleć... Wybaczysz mi, że ani razu nie płakałem się podczas czytania?
- W drodze wyjątku.
- Królowo, jesteś taka wyrozumiała! *rzuca się Joleen na szyję*
- A ty gorszy niż dziecko...* kolejny raz obrywa mangą, tym razem nieco delikatniej * 
- To co, czytamy jeszcze raz?
- Ale tym razem osobiście postaram się, żebyś się rozpłakał ^^ *Joleen wybucha głośnym, szatańskim śmiechem, a Kitsune chowa się za swoim puszystym ogonem*

PS Dla tych z Was, którzy lekturę mają już za sobą lub nadal wahają się przed zakupem istnieje świetna alternatywa - film! Widzieliście już? Jest naprawdę niezły (zwłaszcza ta scena na ścianie :D *znowu oberwał...*). Najbardziej podoba się nam Togawa oraz sweterki Shimy. Gorąco polecamy! :)

PPS Żaden lis „zbytnio” nie ucierpiał podczas tworzenia tej recenzji.


Joleen & Kitsune