piątek, 9 grudnia 2016

Recenzja mangi "Liberty Liberty!" Hinako Takanaga


Zdjęcie autorstwa: Joleen


- Dawno, dawno temu w odległej galaktyce...
- Chciałeś chyba powiedzieć: w czasie wakacji, podczas których było zimno i często padało...
- ... a my mieliśmy zbyt duży pakiet na internet, więc szukaliśmy sobie różnych rozrywek. Jedną z nich były zakupy i zamęczanie miejscowego listonosza, który przywoził nam paczki pachnące papierosami :D
- Pamiętasz jak chciał, żebym podpisała nim odbiór? Papieros zamiast długopisu... Nikt mu nie powiedział, że palenie zabija? -,-
- Ja tam nie mam mu nic do zarzucenia. Fajny gość. Może rzuci do przyszłych wakacji?
- Może... Wspominamy o tym dlatego, że letnie miesiące mocno nadwyrężyły nasz budżet, a także przyczyniły się do zakupu wielu tomików, które obecnie dla Was recenzujemy. Wtedy nie planowaliśmy wspólnego bloga. Ta myśl pojawiła się później, gdy Kitsune zakochał się w Yashiro :D
- Cicho, kobieto! Musisz zdradzać wszystkie moje sekrety?!
- Wracając do tematu... Chciałam, by mój mały lisek zdobył większe, yaoistyczne doświadczenie, więc w pierwszej kolejności nabyliśmy hurtową ilość romansów. Jednym z nich był tomik „Liberty Liberty!” Hinako Takanagi.
- Nie był to zakup roku, bo niewiele można się z niego dowiedzieć...
- Nie nastawiaj się tak negatywnie. Itaru przeprowadza się do Osaki, gdzie poznaje Koukiego. A ja bardzo, ale to bardzo lubię to imię <3
- Poczekaj, nie tak szybko! Zapomniałaś dodać, że wspomniany przez Ciebie „Kouki” znajduje go pijanego i zarzyganego na śmietniku. Mimo tych niedogodności, zabiera chłopaka do domu i udziela mu pomocy.
- No dobrze, przyznaję. Nie jestem fanką historii zaczynających się od „znalazłem go na śmietniku”.
- Serio? *SARKAZM SARKAZM SARKAZM*
- Serio. By dopełnić obrazu dodajmy także, że Kouki był właśnie w trakcie pracy. Czaił się na bandytę, którego chciał sfilmować do reportażu dla telewizji kablowej, w której pracuje, a pijany chłopak rozbił mu kamerę.
- Czy to już miłość?
- Jeszcze nie. Najpierw Kou-kun pozwala Itaru pomieszkać u siebie jakiś czas. Potem jego przyjaciółka/dawna ukochana, a tak naprawdę trans - Kuromi zatrudnia go w kablówce. I w końcu, jako wisienka na torcie, Itaru zdaje sobie sprawę z tego, że jest zakochany. Ma szansę podbić serce twardo stąpającego po ziemi kamerzysty? Przekonacie się czytając mangę do końca.
- Czy tylko ja uważam, że zamawiając ten tomik, zmarnowałem 20 minut na czytanie? W dodatku jestem zniesmaczony połączeniem śmietnika, wymiocin i miłości...
- Czujesz niesmak? Dlaczego? To nadal romans! xD
- Rysunki są piękne. Nie można więc odmówić autorce talentu. Jednak historia jest tak płytka, że na tym kończę swoją przygodę z mangami sensei Takanagi.
- W sumie to trochę dziwne, bo manga jest ładnie wydana. Ludzie ze Studia JG z pewnością włożyli w to masę pracy. Zastanawiające jest jednak to, dlaczego wybrali kolejną opowiastkę o niczym.
- Żartujesz, prawda? Jedyną rzeczą, jaką wyniosłem z lektury jest fakt, że sensei ma jakiś kink dotyczący zmiany płci...
- Oj tam, oj tam! ;P Jesteś zły, bo seksu też nie było xD
- Materiał do zapamiętania - nie kupuje się mangi yaoi, która nie jest oznaczona jako „+18”.
- Czy opłaca się zainwestować 19,90 zł?
- Moim zdaniem nie.
- A ja uważam, że nie było aż źle. Niektóre fragmenty są całkiem zabawne. Gdyby pani Takanaga dorysowała jeszcze ze 2-3 rozdziały, byłoby super.
- To nam chyba nie grozi, choć przyznaję, że manga sprawia wrażenie nieukończonej.
- Nie widzisz żadnych plusów?
- *wpada na genialny pomysł* Bez żalu upchnę ją do drugiego rzędu na regale, by nie zajmowała bezcennego miejsca z przodu! :D
- No cóż... sami musicie ocenić czy warto zapoznać się z tą historią i nacieszyć oczy starannymi rysunkami, czy też szukacie czegoś odrobinę głębszego :)


 Joleen & Kitsune

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz