wtorek, 21 marca 2017

Recenzja mangi "Nim rozkwitną kwiaty" (tom 1) Shoko Hidaka


Zdjęcie autorstwa: Joleen

- Witajcie po małej przerwie! :D
- Która spowodowana była twoim lenistwem, drogi lisie...
- Tak, przyznaję się :( Stos mang na biurku leży i czeka, a ja myślę tylko o gramatyce...
- Dosyć tego dobrego! Dziś zrecenzujemy dla Was pierwszy tom jednej z moich ulubionych mang, czyli „Nim rozkwitną kwiaty”! Shoko Hidaka zabiera nas w bardzo nietypowe miejsce, mianowicie do agencji reklamowej :)
- A co mamy tam robić?
- Jak to co? Będziemy się przyglądać pracy wiecznie zajętego pana Kazuakiego Sakurai :D Ten przystojny, choć „wiekowy”, bo aż 37-letni seme, wiedzie całkiem interesujące życie... Jego kariera, pomimo zdobycia wielu prestiżowych nagród, wciąż prężnie się rozwija, lecz sam Sakurai zdaje się mocno wycofany. Pracownicy plotkują za jego plecami, że nie angażuje się w swoje obowiązki z takim samym entuzjazmem, jak dawniej. Co więcej, kupił sobie mieszkanie, a nie ma żony! xD
- Straszne! Chyba wezmę z niego przykład :P

- Tak? Ciekawe... Nie będziemy tracić czasu na lisie fantazje! >.< Pewnego wieczoru, jadąc do domu, Kazuaki zostaje oblany sokiem. W tym nieszczęśliwym wypadku ucierpiało jego kolekcjonerskie czasopismo.
- Winowajca tego zamieszania- arogancki student Youichi, proponuje mu, że w zamian za to odda mu swój egzemplarz tego jakże unikatowego wydawnictwa, poświęconego fotografii. Sakurai zgadza się na takie rozwiązanie i udaje się  razem z nim do jego domu.
- Warto wspomnieć, że jest dosyć późno, a tu się zanosi na interesujący początek znajomości... :D Tajemniczy nieznajomy okazuje się właścicielem przepięknego, starego domu, otoczonego zaniedbanym ogrodem, który w jakiś niewytłumaczalny sposób bardzo fascynuje naszego speca od reklamy.
- Może to dlatego, że sam jest pasjonatem ogrodnictwa?

„Od dziecka nie miałem ręki do roślin. Opieka nad nimi z początku zawsze napawała mnie ekscytacją, która znikała równie szybko, jak się pojawiała.”

- Wielki dom okazuje się być podupadłym pensjonatem, w którym mieszkają także młodziutki Shouta oraz Takeo, na którego spadł ciężar opieki nad tą dwójką.

- Choć sam Youichi nie wydaje się zainteresowany kontynuowaniem znajomości i traktuje starszego gościa w sposób oschły i dość niegrzeczny, los sprawia, że ich drogi ponownie się krzyżują...
- Biedny seme mdleje na stacji z wycieńczenia i budzi się w posiadłości, a to znowu zdjęcia do nowej kampanii reklamowej odbywają się właśnie w pensjonacie. Jakaś magiczna siła ciągnie go do tego miejsca ^^
- Niby chce zapomnieć, a łapie się każdego możliwego sposobu, by ponownie porozmawiać z ciemnowłosym.
- Pewnego razu sieje nawet trochę nasion w ogrodzie, zastanawiając się co z nich wyrośnie...

- Dane jest mu także zobaczyć uśmiech na twarzy młodego studenta, który bez reszty kradnie jego serce.
- Ale jak to? Taki dorosły i doświadczony, a zakochuje się w nastolatku? :D

- I właśnie to w tej mandze urzekło nas najbardziej :) Pierwszy tom to przede wszystkim początek bardzo intrygującej historii. Poznajemy przeszłość Youichiego, który wydaje się być nieco oderwanym od rzeczywistości. Melancholijny, choć pewny siebie. Nie do końca wiadomo co chodzi mu po głowie.
- Jednak prawdziwą „perełką” jest tu sam Sakurai. Udaje przyjaciela młodziutkiego Shouty, by tylko zbliżyć się do obiektu swoich westchnień *q*
- Ponoć w poprzednich związkach zawsze był porzucany, a tu taka niespodzianka - przechodzi do ataku ^^
- Jeśli jeszcze nie mieliście okazji zapoznać się z tym tomikiem, serdecznie go Wam polecamy :)
- Ma przepiękną, lekką kreskę, bogatą w detale, która umila czytanie.
- Kupiliśmy już pozostałe dwa tomiki i czekamy na wydanie kolejnych. Dorosły seme w mangach zdarza się rzadko, ale jak już się zdarzy, to warto zapoznać się z jego historią ;)
- Kolejna recenzja pojawi się jutro. Co powiesz na drugi tom „Służącej Przewodniczącej”?
- Może być ;P
- Gdy Joleen zrobi zdjęcia, zaczniemy recenzować „Love Stage”.
- Miłego wieczoru, Kochani~ :)


Joleen & Kitsune

niedziela, 5 marca 2017

Recenzja mangi "Vassalord" (tom 7) Nanae Chrono


Zdjęcie autorstwa: Joleen


- Ostatni tom... Aż łza się w oku kręci, że to już koniec... :,(
- To prawda. Mała wampirza saga właśnie dobiegła końca... *wzdycha* Gotowi na ostatnią recenzję?
- Stało się! Nasi dzieli wojownicy stawiają wszystko na jedną kartę i decydują się odbić Chrisa z rąk Alpharda. By ułatwić sobie sprawę Cheryl korzysta z „bariery vjedogonii”. Oznacza to, że wszystkie wampiry i demony będące w jej obrębie, przez 33 minuty i 3 sekundy nie będą w stanie korzystać ze swoich mocy.
- A co z regeneracją?
- Odpada.
- Ponad pół godziny... Czy to wystarczy, by pokonać przeciwników?
- Miejmy nadzieję...
- Nie myślcie, że ten atak powstrzyma Wayna. Zabiera on Chrisa, a dla reszty wypuszcza z klatek kilku „strażników”.
- Raczej brutalnych potworów, które wyglądają jak pomyłki laboratoryjne. W dodatku są bardzo brutalne i krwiożercze.
- Rayflo nie ma innego wyjścia. Musi się z nimi zmierzyć, jeśli chce odzyskać ukochanego.
- Na pomoc wyruszają jego klony, które chcą się poświęcić, by misja Adama się powiodła. Trochę mi ich żal :(
- Mi także. W dodatku dochodzi do spięcia między nim i Ewą. Gdy wampirzyca dowiaduje się, że ciemnowłosy zamierza pozbyć się ich pierworodnego, nie jest zachwycona tym pomysłem. Ostatecznie to jej jedyne dziecko...
- Skoro Alphard jest tak zazdrosny o brata, zrobi wszystko by go zniszczyć, a tym samym postawi Rayflo przed koniecznością dokonania wyboru. Kogo wybierze prastary wampir - prawowitego dziedzica, czy seksownego blondyna?
- Dobre pytanie. Nie zdradzimy Wam odpowiedzi, by nie psuć zabawy płynącej z lektury :)
- Sensei nie jest zadowolona, ponieważ jak sama przyznała, została zmuszona do zakończenia tej serii, więc starała się upchnąć do tomu siódmego rozwikłanie wszystkich tajemnic, najlepiej jak potrafiła.
- Wspomniała także o tym, że każdy z nich kosztował ją aż rok pracy. Czy było warto?

- Charley i Johnny to para bardzo fajnych i przemyślanych bohaterów. Wyrozumiały tatuś przygląda się jak jego synek-wampir miota się na prawo i lewo. Wszystko to był słodkie i przesycone pożądaniem. Moim zdaniem właśnie takie powinno zostać. Wątki mafijne, kościelne i medyczne sprawiły, że manga stała się mocno zagmatwana.
- Masz rację. Trzeba było się ograniczyć do czegoś prostszego, lecz bardziej wciągającego. Skakanie z miasta do miasta, czy wprowadzenie kilkunastu bohaterów, dla których zwyczajnie nie było miejsca, nie przemawia na korzyść „Vassalorda”.
- Jest to z jednej strony historia miłości dwóch upartych, wiekowych (każdy z nich ma dobrze ponad sto lat) facetów, a z drugiej trochę granie na cierpliwości odbiorców. Ile tomów planowała Chrono-sensei? Dziesięć? Dwadzieścia? Sto? Już z tego co narysowała powstałoby niezłe anime. Tymczasem na YT możecie sobie obejrzeć jeden odcinek OVA i sami ocenić jej starania (bardzo fajny - polecamy).  My mamy mieszane uczucia, o czym pisaliśmy nie raz, recenzując poszczególne tomy, więc nie będziemy się powtarzać.
- Romans tak, fabuła nie. Tyle w temacie xD
- Czy wśród Was są osoby, które czytały tą serię? Co o niej sądzicie? :D
- Oceniliśmy ją zbyt surowo, czy Wy również liczyliście na coś bardziej emocjonalnego?
- Najzabawniejsze jest to, że w końcu nie dowiedzieliśmy się jak brzmiało prawdziwe imię Rayflo, choć padło ich tak wiele.
- Za to Chris został modelem, gratulujemy! ;D
- Jak ostatnio zapowiadaliśmy, pojawiła się ankieta, w której możecie dokonać wyboru kolejnej serii. Będzie się ona pojawiała naprzemiennie z innymi recenzjami, czyli tak jak do tej pory :) Czekamy na Waszą decyzję :)


Joleen & Kitsune

piątek, 3 marca 2017

Recenzja mangi "Atak tytanów" (tom 2) Hajime Isayama


Zdjęcie autorstwa: Joleen
- Piątkowe popołudnie... Czy to nie najcudowniejszy dzień po długim i wyczerpującym tygodniu? :)
- Zazwyczaj kupujemy sobie coś dobrego i relaksujemy się, oglądając anime lub seriale. No i czytamy :P
- Dziś zrecenzujemy dla Was drugi tom „Ataku tytanów” Hajime Isayamy. Jak zapewne pamiętacie, końcówka tomu pierwszego była bardzo dynamiczna. Tytani zaatakowali dużą grupą i przedarli się przez mury. Śmierć poniosło wielu kadetów, którzy nie byli w stanie odeprzeć tak zmasowanego ataku. Część z nich najzwyczajniej w świecie „zmroziło” na sam widok tych kilkunastometrowych ludożerców, a inni uciekli w popłochu.
- Jednym z najbardziej zszokowanych jest z pewnością Armin, który został uratowany dzięki poświęceniu ze strony Erena. Chłopak wspomina dawne czasy, gdy marzył o tym, by dorównać jemu i Mikasie, a nie wiecznie chować się za ich plecami.
- Mikasa również przeżywa ciężkie chwile. Choć jej umiejętności znacznie przewyższają innych, dziewczyna najbardziej boi się utraty domu i rodziny. Przypomina sobie słowa Erena, gdy bandyci wtargnęli do rodzinnego domu zabili jej rodziców, a ją przeznaczyli na sprzedaż:

„Żeby zwyciężyć, trzeba walczyć!”

- Czy dobre chęci wystarczą w chwili, gdy sytuacja wydaje się z góry przegrana? Giną ludzie, tytani zjadają kogo tylko mogą, rozwalając przy tym wszystko wokół, a kadetom brakuje gazu, który jest nieodłącznym elementem ich ekwipunku.
- Nie jest tak źle! Mając przy sobie Mikasę oraz dodając do tego pomysły Armina, pojawia się światełko w tunelu.
- Czy tylko samo światełko? A co powiesz na tytana-odmieńca, który ignoruje ludzi i atakuje „swoich”?
- No cóż, nie da się ukryć, że z takim sojusznikiem, można zdobyć się na największe ryzyko. Tym bardziej, że w jego wyglądzie i zachowaniu jest coś znajomego - „ucieleśnienie całego gniewu ludzkości...”.
- Ocaleli decydują się uzupełnić bojowy ekwipunek, by móc wrócić na mury. Wykonują plan blondaska. Dobrze wiedzą, że tylko dzięki ścisłej współpracy i postawieniu wszystkiego na jedną kartę, mają szansę wyjść z tego cali.
- Jak się okazuje, w tym szaleństwie jest metoda. Tylko co zrobić z nowym pomocnikiem? Pozwolić, by tamci go pożarli, czy uciekać?
- A co jeśli jeden z „tamtych” okazuje się być jednocześnie jednym z „naszych”? Oto jest pytanie... Odpowiedzi poszukamy dopiero w tomie trzecim, a jak ocenimy tom drugi? :)
- Z pewnością był ciekawy. Fabuła zdaje się być znacznie bardziej interesująca. Niestety, nie oznacza to, że rysunki uległy poprawie...
- Nie można mieć wszystkiego... :-/
- Jedno jest pewne, jeśli uważnie czytacie, od razu zauważycie pewne niuanse - na przykład znak, który matka Mikasy zrobiła jej na nadgarstku, albo odwiedziny doktora w jej rodzinnym domu.
- Eren już wtedy wydawał się bardziej narwany niż inne dzieciaki w jego wieku.
- Autor rzuca nam okruszki, które albo przemienią się w dość skomplikowaną fabułę, albo okażą się tylko zwykłymi domysłami.
- Mam nadzieję, że wybrał jednak tą pierwszą opcję.
- Ja również :) Nie zmienia to faktu, że intryga jest wciągająca, a odpowiedzi mogą się okazać niejednoznaczne.
- Na naszej półce mamy jeszcze kilka tomów do zrecenzowania, więc spodziewajcie się kolejnej porcji emocji związanych z tą popularna serią.
- A już jutro pożegnamy się z serią „Vassalord”! :(
- Będę tęsknić... ;-;
- Ja też. Na szczęście mamy już godnych następców. W tym celu zamieścimy ankietę, abyście mogli nam pomóc w wyborze kolejnej serii. Głosujcie i decydujcie :) Nie mogę się doczekać co wybierzecie :D
- Miłego popołudnia~ :)

Joleen & Kitsune

czwartek, 2 marca 2017

Recenzja mangi "Lovers Doll" Kazuhiko Mishima


Zdjęcie autorstwa: Joleen
- Dobry wieczór :)
- Dlaczego witamy się tak oficjalnie?
- Bo musimy stworzyć kontrast. Jesteśmy już dorośli, a zajmiemy się lalkami...
- Mów za siebie :P
- Królowo, w moich oczach zawsze będziesz piękna i wiecznie młoda :)
- Lisku, jak zawsze wiesz co powiedzieć *drapie za uszkiem swojego wiernego poddanego* Nie zmienia to faktu, że dziś przyjrzymy się jednotomówce „Lovers Doll” autorstwa Kazuhiko Mishimy.
- Przystojny student akademii sztuk pięknych - Shin Amagi, ma bardzo nietypowe hobby. W wolnym czasie szyje ubranka dla lalek swojej przyjaciółki, Momoko. Dziewczyna jest dolfiarką (dla tych z Was, którzy nigdy wcześniej nie spotkali się z tym określeniem, polecamy wpisać w wyszukiwarkę hasło „dollfie” i przejrzeć zdjęcia lalek. Są boskie, a ceny niektórych z nich horrendalnie wysokie). Dodatkowo prowadzi także bloga, na który wrzuca swoje skarby ubrane w projekty Shina.
- Pewnego dnia trafia się nie lada gratka. Midori, kolega z roku, wypatrzył na aukcji „Krwawą Lalkę”.
- Ponoć wysysa ona krew ze swoich właścicieli... Może także spróbować ich zjeść...
- Trudno przejść obojętnie wobec takiego zagrożenia, dlatego też bardzo często wystawiana jest na licytację.
- Shin nie wierzy w tego typu brednie. Chętnie ogląda zdjęcia umieszczone w internecie... i zakochuje się od pierwszego wejrzenia. Miły pan kurier dostarcza mu przesyłkę w tempie ekspresowym (nie to, co u nas... my głównie czekamy...) i postanawia zająć się tym, co lubi najbardziej, czyli projektowaniem i szyciem.
- Ponieważ jego uczucie względem nowego nabytku jest szczere, „Krwawa Lalka” ożywa i stawia swoje żądania.

 „Jesteś taki piękny. Kocham cię. Mój wzrok skierowany jest tylko na ciebie.”

- Shin ma powtarzać to zdanie co najmniej pięć razy dziennie. W zamian za to może liczyć na pełne oddanie ze strony porcelanowego chłopczyka.
- Chwileczkę, chwileczkę! On wcale nie jest taki malutki! Bez problemu może przybrać ludzką postać :D
- Po raz pierwszy zyskuje także imię.
- „Shimeji” słodko brzmi :)
- To prawda. Jednak jego charakterek pozostawia wiele do życzenia...
- Jest zazdrosny, zaborczy, kłótliwy, uparty... Robi co może, by oczy jego pana skierowane były tylko na niego. Mimo to student-projektant-krawiec nie ma mu tego za złe. Wprost przeciwnie! Uśmiecha się na samą myśl jak silnym uczuciem darzy go piękny ulubieniec.
- Zdawać by się mogło, że nic nie zakłóci tej sielanki.
- Niestety, na horyzoncie pojawia się wredny Saito... Ciemnowłosy już raz odrzucił jego uczucia. Jeśli do zranionego serca dodamy obsesję, tragedia gotowa. Czy nasi zakochani pokonają przeciwności losu? Dowiecie się po lekturze ;)
- Wstyd, jeśli jeszcze nie czytaliście tej mangi! Jest cu-do-wna! Ma wszystko to, co lubię najbardziej, czyli interesującą fabułę, dobrze poprowadzony wątek miłosny oraz niebanalnych bohaterów.
- Uwielbiam zwłaszcza to, jak Shimeji dorasta przy boku Shina. Lepiej poznaje siebie, zgłębia uczucia, które przedtem były poza jego zasięgiem. Z kolei okularnik odnajduje w sobie pokłady spokoju i cierpliwości, które będą mu naprawdę potrzebne.
- Jeśli dołożymy do tego boską grafikę, naprawdę trudno nie dać się uwieść :)
- Uwiodła cię historia lalki? Mało potrzeba ci do szczęścia, mój lisie...
- I kto to mówi? Może wyjmiemy pewną skrzyneczkę i sprawdzimy co słychać u Edwarda? ;)
- Ani się waż!
- A doktor Cullen? Nie czuje się samotny?
- Kitsune... Za chwilę twój puchaty ogon będzie należał do przeszłości! -,-
- Musimy już kończyć, bo sytuacja robi się napięta ;P Czas sprawdzić, czy dobrze zapamiętałem wszystkie drogi ewakuacyjne...
- Nie masz szans! Mam sprzęt do manewrów przestrzennych Leviego! :D (a właśnie, jutro drugi tom „Ataku tytanów” - być może już bez lisa *szatański śmiech*)
- No to pa! *ucieka w popłochu*
- Lisku, wracaj! Zrobię ci herbatkę! (z małym dodatkiem :D)

Joleen & Kitsune

środa, 1 marca 2017

Recenzja mangi "Vassalord" (tom 6) Nanae Chrono


Zdjęcie autorstwa: Joleen



- Przedostatni tom „Vassalorda”...
- Skoro poprzedni był taki sobie, to szóstka powinna błyszczeć :D
- Byle nie oślepiła nas swoim blaskiem...
- Jedno jest pewne - jest dużo zabawniej :) Uwięziony Adam szaleje i podrywa kogo może, jednocześnie wysyłając do Chrisa zaszyfrowane wiadomości. Pomaga mu przy tym jego kotka i tajemnicze sudoku, które powstaje na bazie listu miłosnego.
- Tatuś sobie romansuje, a biedny Chris cierpi katusze. Od chwili rozstania nie miał w ustach ani kropli krwi, a nie chce tknąć któregokolwiek z klonów. Za trzy dni jego wielki debiut... Jak ma sobie poradzić z tak wielką presją o pustym żołądku?
- Asystent blondaska ucieka się do podstępu i zamienia z Rayflo miejscami.
- Świetnie zaplanowana ucieczka owocuje brawurowymi scenami. Niestety, ktoś za to zapłaci... Alphard jest święcie przekonany, że Adam jest jego ojcem, a skoro drugi syn okazał się zdrajcą...
- Czy to możliwe? Przecież on w niczym nie przypomina Johnnego...
- I chyba oszalał. Grozi blondynowi przywołując biblijne wydarzenia pomiędzy Kainem i Ablem, choć jego postępowanie przypomina raczej syna marnotrawnego :D Czy wróci na łono rodziny?
- Odwołuje się także do rozumu, umieszczając w mózgu braciszka ładunek wybuchowy, a także ogłaszając go przywódcą. Czy istnieje ktoś wspanialszy niż najpiękniejszy z Noktian, Cristopher J. Goss?
- Chyba nie... :) Oczywiście pod warunkiem, że ogarniasz kim są Noktianie :D

- Rayflo boi się nie tylko swoją latorośl, o istnieniu którego nie miał pojęcia. Odczuwa strach na myśl o kimś znacznie silniejszym - mianowicie tatusiu Barrego, który tak dzielnie służy teraz Cheryl oraz Rayfelle.
- No i co ważniejsze, poznajemy motywy działania inspektora Craiga (nie mylić z Danielem Craig'iem ;D). Spotkało go coś naprawdę przykrego. Nie dziwię się, że koniecznie chce się zemścić za doznane krzywdy.
- Każdy ma jakiś motyw. Jeśli nasza ekipa połączy siły, może uda się im odbić Cherrego z rąk twórcy „Vassalorda”.
- Może...
- Zgodnie z naszymi przewidywaniami, tom szósty był znacznie lepszy od swojego poprzednika. Sensei pięknie ukazała uczucia między naszymi gruchającymi nietoperzami :D Widać było, jak za sobą tęsknią i jak głęboka więź ich łączy. Oby tak dalej! ^-^
- A ja ci mówię, nie chwal dnia przed zachodem słońca. Obliczenia jednoznacznie wskazują, że końcówki strach się bać :P
- Niby dlaczego? Raczej nikt nie zginie, skoro Addy został już raz ożywiony, nie wykluczam, że w razie czego taka sytuacja ponownie może mieć miejsce.
- Owszem, ale wielowątkowość tej historii i tak nieco mnie przeraża. Autorce będzie ciężko zamknąć wszystko w ostatnim tomie.
- Nie współczuję jej, bo za bardzo namieszała w fabule. Chociażby wątek „ksiądz Chris”. Najpierw tak mu na tym zależało, a potem? Zapomniał? Niby chce wielbić Boga, a marzy tylko o ciemnowłosym i grzesznych chwilach, których razem z nim spędzi... Daje sobą za łatwo sterować. To był średni pomysł. Tak samo jak mieszanie do sprawy Watykanu. Chciał być łowcą wampirów, to mógł na nie polować, a nie z nimi sypiać xD
- Gdybym to ja miała rysować mangę, bo ty nie umiesz :P to wyłuskałabym z tej historii co najmniej trzy interesujące historie. Materiał do zapamiętania - nie zawsze więcej znaczy lepiej.
- Dlatego też jutro zrecenzujemy dla Was bardzo uroczą jednotomówkę :)


Joleen & Kitsune