wtorek, 2 maja 2017

Recenzja mangi "Yamada i chłopak" Ori Mita


Zdjęcie autorstwa: Joleen
- Dobry wieczór~ (^-^)/
- Nie sądziliście, że zdążymy z recenzją, co? Musieliśmy się bardzo sprężyć, ale było warto :D
- To nawet dobrze, że jest już wieczór, bo mamy dla Was bardzo romantyczna historię, a przecież nie odkryję Ameryki jeśli napiszę, iż romanse lepiej czyta się wieczorem, prawda? ;D
- Teraz jesteś zadowolony, ale nie od razu tak było...
- Święta prawda. Gdy listonosz przyniósł naszą paczkę i przejrzałem mangę „Yamada i chłopak” od razu stwierdziłem, że to kaszalot xd
- Trzeba mnie było posłuchać i jej nie kupować, ale ty się uparłeś...! -,-
- I nie żałuję! Z góry zaznaczam - kreska jest taka sobie. Nie przepadam za takimi „surowymi” rysunkami. Wolę bardziej dopracowane dzieła. Czasami to nas różni, bo Joleen podobają się rzeczy, na które ja nie zwróciłbym uwagi. W wypadku tej mangi, jednomyślnie odłożyliśmy ją na później, by wrócić dopiero wtedy, gdy nie będziemy mieć niczego innego do czytania. Teraz jest mi wstyd. Wybacz mango, że cię nie doceniłem! >.<
- Historia również zaczyna się w sposób, który uważamy za karygodny. Dwudziestosześcioletni Yamada, w drodze z pracy do domu, znajduje pijanego licealistę. Nie przepada za komplikowaniem sobie życia i mieszaniem się w cudze sprawy, ale robi mu się go żal. Jeśli dołożymy do tego zimową aurę, nie trudno zrozumieć, czemu chce pomóc tej zagubionej owieczce.
- Gdy chłopak dochodzi nieco do siebie, opowiada Yamadzie o powodach, dla których postanowił poszukać ukojenia w alkoholu.
- A nie są to byle jakie powody. Zakochał się! <3
- Miłość nie jest niczym szczególnym. Prędzej czy później puka do drzwi każdego z nas. W tym jednak wypadku obiektem uczuć nie była nieśmiała licealistka, a najlepszy kolega. Jak się zapewne domyślacie, nie jest to sytuacja godna pozazdroszczenia. Takiego samego zdania jest jego nowy znajomy. Co prawda nie jest on gejem, a prostolinijnym wielbicielem starszych od siebie dziewczyn o dużych zderzakach, jednak rozmowa z nieco chłopakiem nie wydaje mu się nieprzyjemna. Wprost przeciwnie.
- Ten miły gest, wspólnie zjedzony posiłek, ugotowany przez nieszczęśliwie zakochanego Chihiro, a także noworoczne odwiedziny w świątyni sprawiają, iż w sercu Yamady następuje pewna zmiana. Chciałby jakoś pomóc.
- Okazja zdaje się spaść z nieba. Ostatecznie każdy wie, że skoro jest zima, to walentynki zbliżają się wielkimi krokami. A skoro walentynki, to czekolada. Żadna nie smakuje równie dobrze jak ta, przygotowana własnoręcznie przez ukochaną osobę, nie sądzisz?
- Nie wiem. Nigdy nie robiłam czekolady ;P
- I pewnie nigdy jej nie zrobisz. Tego typu rzeczy przeznaczone są dla profesjonalistów. Obawiam się, że obsługa kuchenki mikrofalowej może się okazać niewystarczająca...
- Co?! Bez mikrofalówki?! To niemożliwe! :O
- Uwierz mi na słowo :D
- Chihiro potrafi ją zrobić. W dodatku wmawia Yamadzie, że to dla kogoś wyjątkowego. Rumieni się przy tym po same uszy, więc starszy, i bardziej doświadczony mężczyzna, od razu dodaje dwa do dwóch... I dzieje się magia :) Ten zaczyna coraz częściej myśleć o nastolatku, chciałby się o niego troszczyć, rozpieszczać, a nawet całować. Co to wszystko oznacza? Dowiecie się, sięgając po ten słodki tomik :)
- Ze swojej strony możemy dodać, że choć manga nie grzeszy urodą, to trudno odmówić jej ciepła. Bije od niej aura delikatnego romantyzmu, którą uwielbiamy ^-^
- Nie przesadzamy. Serio tak właśnie jest. Autorka w mistrzowski sposób przedstawiła rozterki, które towarzyszą Yamadzie. Nigdy nie był w związku z facetem, nawet nie rozważał takiej możliwości, a tymczasem...
- Młody licealista, którego poznał w zimową noc rozbudza jego uczuci do czerwoności. Sprawia, iż docenia on wspólnie spędzany czas, drobne gesty, jak trzymanie się za ręce, czy podzielenie na pół muszelki w kształcie serca.
- Jeśli lubicie takie klimaty, koniecznie zróbcie miejsce na swoim regale z mangami. „Yamada i chłopak” to pozycja obowiązkowa :)

Joleen & Kitsune

poniedziałek, 1 maja 2017

Recenzja mangi "Love Stage!!" (tom 2) Eiki Eiki, Taishi Zaou


Zdjęcie autorstwa: Kitsune


- Przyznajcie, że tęskniliście za Izumim, prawda? ^-^
- A nawet jeśli nie, to i tak zrecenzujemy dla Was tom drugi polskiego wydania „Love Stage!!”. Gotowi?
- Po dość przykrych doświadczeniach, które miały miejsce w salonie (czytaj- rozbieranie, całowanie, molestowanie) nasz słodki blondyn nie ufa już swojemu nowemu koledze. Na widok Ryoumy, który wraz z Shougo, pojawia się pod uniwersytetem, od razu rzuca się do ucieczki, co jest dość zrozumiałe. Traumatyczne wydarzenia zbyt mocno nadszarpnęły kruchą psychiką osiemnastoletniego studenta.
- Jednak czarnowłosy nie daje się spławić. Od razu rzuca się w pościg za swoją ofiarą. Udaje mu się nawet przekonać chłopaka, by spędzili razem trochę czasu. Kupuje mu nowe ubrania, naleśnika, a nawet dzieli się swoimi wspomnieniami.
- Początki kariery aktorskiej były takie trudne... Dziecięca gwiazda walczyła o każde nowe zlecenie. W chwilach zwątpienia wsparciem był urzekający uśmiech, którym obdarzyła go (wtedy jeszcze się łudził, że to dziewczyna) ukochana :)
- Tu i teraz również nie ma lekko... Izumi proponuje mu przyjaźń oraz swój numer telefonu na osłodę.
- Czy on to dobrze przemyślał?
- No właśnie nie wiem xD Uczmy się na przykładzie innych (pamiętajcie, żeby nie dawać swojego numeru obcym, jeśli nie macie stuprocentowej pewności, że są normalni!)
- Ichijou-senpai do nich nie należy. Zachowuje się jak typowy stalker. Codziennie zapełnia skrzynkę odbiorczą setkami wiadomości. Dzieli się z jasnowłosym każdym aspektem swojego życia. Jest po prostu męczący... Aż muszę odetchnąć... ;p
- A moim zdaniem jest słodki. Bardzo się stara :D
- Żartujesz, prawda?
- Postaw się na chwilę w jego sytuacji. Przez dziesięć lat kochał kobietę, która okazała się być facetem. Mimo to to uczucie jest tak silne, iż nawet płeć przestała mu przeszkadzać. On NAPRAWDĘ kocha Izumiego.
- Niestety, obiekt jego westchnień ma swoje problemy. Zbliża się konkurs, który może wynieść jego bohomazy, znaczy mangę, na szczyt popularności.
- Nie zdąży. Czasu coraz mniej, a koledzy nie chcą mu pomóc. Jest na przegranej pozycji.
- Nie, jeśli do akcji wkroczy Ryouma ;) To dzięki niemu Izumi może wygrać :D Przecież tak bardzo go wspiera i zachęca, by się nie poddawał.
- Nie robi tego za darmo. Chociaż obiecał, że będzie grzeczny kradnie kilka pocałunków...
- Za karę nad jego głową zbierają czę czarne chmury. Paparazzi zrobili mu zdjęcia z ukrycia. Wkrótce wszyscy dowiedzą się o tym, że ukrywa romans.
- No chyba, że przedsiębiorczy Rei wkroczy do akcji. Tylko jak przekonać krnąbrnego Izumiego do debiutu? Zwłaszcza w sytuacji, gdy wydawnictwo nie poznało się na jego talencie, a załamany chłopak postanawia uciec z domu...
- Na szczęście ramiona prześladowcy są szeroko otwarte. Ryouma tylko czeka na to, by go pocieszyć i ponownie wyznać miłość :D
- Akcja w tomie drugim nabiera prędkości. Przyczynia się do tego w pierwszej kolejności sam Izumi, który walczy o swoje marzenia.
- A im bardziej się stara, tym mocniej rozkochuje w sobie swojego stalkera. Czasami jest mi go naprawdę żal. Z jednej strony sytuacja jest beznadziejna, bo przecież jego uczucia pozostają nieodwzajemnione, ale upór i determinacja też nie są bez znaczenia.
- Nie mówiąc już o silnej woli, która co rusz zostaje wystawiona na próbę. Musicie to koniecznie zobaczyć! :D
- To prawda :) Najlepsze sceny to te, w których Ryouma szuka swojej kamery oraz gdy Izumi tłumaczy mu kto tak naprawdę jest jego mamusią i tatusiem.
- Jutro pojawi się nowa recenzja. Wiesz już co to będzie?
- Waham się między trzecim tomem Ten Count lub jakąś słodką jednotomówką.
- A co z naszymi nowościami?
- Dobre pytanie. Wpadnijcie do nas jutro. Do tego czasu podejmiemy decyzję ;)

Joleen & Kitsune

niedziela, 30 kwietnia 2017

Recenzja mangi "Love Stage!!" (tom 1) Eiki Eiki, Taishi Zaou


Zdjęcie autorstwa: Kitsune


- Witajcie Kochani~! :) Jak tam Wasza niedziela? Odpoczywacie? Pewnie część z Was przygotowuje się do czwartkowej matury z języka polskiego...
- Kitsuś, nie stresuj tegorocznych maturzystów! Cztery dni to całkiem sporo czasu. Wystarczy, by wszystko dokładnie opanować lub powtórzyć (ja właśnie tak zrobiłam - uczyłam się na ostatnią chwilę, z całkiem niezłymi wynikami, ale w razie czego nie bierzcie ze mnie przykładu ;P).
- By umilić Wam czas, proponujemy chwilę przerwy, podczas której zapoznamy się bliżej z pierwszym tomem „Love Stage!!”. Cała seria już od kilku tygodni zdobi nasz regał z mangami.
- „Zdobi”... To dobre określenie :)
- Historia rozpoczyna się niewinnie. Równo dziesięć lat temu firma Happy Wedding nakręciła bardzo romantyczną reklamę. W roli przepięknej panny młodej wystąpiła Nagisa Sena - modelka i popularna aktorka. Pech chciał, że na plan nie zdążyła dziewczynka, która miała złapać bukiet rzucany przez pannę młodą, a następnie uśmiechnąć się do stojącego obok niej chłopca.
- Przedsiębiorcza Nagisa zaproponowała reżyserowi, by powierzył tę rolę jej synkowi- Izumiemu. W ten oto sposób malec zadebiutował na szklanym ekranie.
- Od tamtej chwili niewiele zmieniło się w sławnej rodzinie Sena. Zarówno mama, jak i tata, wciąż są zasypywani propozycjami pracy. Oszałamiającą karierę robi także ich starszy syn - Shougo. Tylko gwiazda Izumiego jest jakby w uśpieniu.
- Nie martw się Izumi, pora wyjść z cienia i ponownie znaleźć się na planie :)
- Ta niepozorna reklama o ślubach kryje w sobie drugie dno - równo dziesięć lat temu mały chłopiec zakochał się w pięknej dziewczynce, której pomógł opanować stres związany w występem przed kamerą. Dziś  Ryouma Ichijou to prawdziwe bożyszcze. Japoński Harry Styles xD Jego popularność rośnie z każdą minutą, a fanki mdleją na sam widok przystojnego idola. O czym marzy ktoś, kto ma przed sobą cały świat?
- Jak to o czym? O miłości! :) Uzbrojony w wielki bukiet kwiatów tylko czeka, by wyznać miłość swojej ukochanej.
- Biedny, nikt mu nie powiedział, że Izumi nie jest dziewczyną?
- Braciszek (a wkrótce szwagier) Shougo objawia mu prawdę w dość brutalny sposób. Mianowicie rozbiera blondyna, by pozbawić amanta złudzeń. Straszy go również, że nie odda mu Izumiego bez walki.
- Gdy mija pierwszy szok, Ryouma stara się pogodzić z faktem, iż zmarnował ostatnie dziesięć lat życia na wzdychanie do kogoś, kto tak naprawdę nie istnieje. Jest to dość trudne, bo gdy tylko zamyka oczy, wciąż widzi czarodziejskie oczy, które go uwiodły. Wpada więc na pomysł, iż pora wziąć byka za rogi i zmierzyć się z rzeczywistością.
- Udaje się do domu państwa Sena, gdzie po przemiłym powitaniu, czeka na obiekt swoich uczuć.

„Rozbieraj się! Muszę sobie dobrze zapamiętać, że jesteś facetem!”

- Jak sądzicie, czy ponowny rzut oka na nagie ciało osiemnastolatka wystarczy, by się odkochać? :D Przecież Izumi jest „taki słodki” aż „chce się go schrupać całego”...
- Brzmi intrygująco, prawda? ^-^ Tak mniej więcej przedstawia się pierwszy z siedmiu tomów. Jeśli dodamy do tego przepiękną kreskę oraz lukier, który spływa z każdej strony grubą warstwą, tragedia gotowa.
- Sam Izumi wydaje się prawdziwą wisienką na torcie. Rozpieszczany do granic przyzwoitości przez starszego brata oraz Reia, menagera rodziny, nie chce żyć na świeczniku. Marzy mu się zupełnie inna kariera :D Może lisek zdradzi Wam trochę więcej :D Ostatecznie razem z Izumim mają sporo wspólnego... ;)
- Nie wiem o czym mówisz! *Kitsune przeżywa prawdziwy atak lisiej paniki*
- Serio? Nie wstydź się! Opowiedz o swoim uwielbieniu dla pewnej animowanej bohaterki!
- Cicho! Nic im nie mów! Błagam cię! Niech to pozostanie moim (zawstydzającym) sekretem! *pada przed Królową na kolana*
- Kitsuś wydaje się być taki dorosły i poukładany, tymczasem w jego pokoju kryje się wiele sekretów... Długie lata jego serduszkiem rządziła pewna „Lala-Lulu”... :D Zgromadził pokaźny zbiór gadżetów.
- Przyznaję się... Byłem i jestem jak Izumi! Miałem nawet taki czaderski budzik jak on! Za to ty co noc tulisz się do poduszki z Akashim, więc wcale nie jesteś lepsza. W dodatku zabierasz ją ze sobą na wakacje...
- Bez męża nie jadę! *pokazuje liskowi język*
- Nie widzimy nic złego w byciu „fanem”. Jestem ciekaw czy wśród Was również są takie osoby? Macie figurki/mangi/plakaty/poduchy/torby/kubki/plecaki... z ukochanymi bohaterami? Mi marzy się obecnie torba na laptopa z Shirotanim, ale nigdzie nie chcą mi takiej zrobić :(
- Ach... Te lisie tragedie...
- Królowo, czuję się obnażony! -,- Proszę, nie mów już więcej!
- W takim razie wróćmy do czytania. Kolejna recenzja pojawi się już jutro. Zapraszamy! :)

Joleen & Kitsune

piątek, 28 kwietnia 2017

Recenzja mangi "Jackass!" Scarlet Beriko


Zdjęcie autorstwa: Kitsune



- Witajcie Kochani :) Tęskniliście za nami chociaż troszkę? :D
- Wybaczcie, że tak długo nas nie było. Prawda jest taka, że choć mieszkamy blisko siebie, czasami trudno jest się ze wszystkim wyrobić na czas.
- Nie szkodzi, damy radę :) Jak widzicie po zdjęciu, dziś przybywamy do Was z recenzją ostatniej nowości, która wpadła w nasze łapki.
- Mamy oczywiście na myśli jednotomówkę „Jackass!” Scarlet Beriko, która została wydana przez Waneko. Wiemy, że spora część z Was wybiera się w ten weekend na Pyrkon, więc postaramy się pomóc w podjęciu jakże kluczowej decyzji - brać, czy nie brać :D
- Często zmagamy się z tym zagadnieniem, prawda?
- Najczęściej ma to miejsce w piątkowe przedpołudnie. Udajemy się wtedy razem na zakupy. Parkujemy nasz sklepowe BMW w dziale ze słodyczami i dumamy „brać, czy nie?”.
- Brać, wiadomo, że brać! :D
- Nie szukajcie nas na Pyrkonie. Zostajemy w domu xD
- Dokładnie. Ciastka same się nie zjedzą, a poza tym stwierdziliśmy, że wolimy, by mangi przynosił zaprzyjaźniony listonosz ;P
- No dobrze, koniec plotkowania. Pora brać się za recenzję!
- A było tak miło... Herbata, cisza, spokój. W sumie to bohaterowie „Jackass!” powinni brać z nas przykład. Tymczasem w domu Keisuke wiele się dzieje. Jego starsza i zazwyczaj nieszczęśliwie zakochana siostra, przysparza mu wiele problemów. Smutki topi w alkoholu, a potem zalicza zgon. W dodatku pożycza sobie jego szkolne dresy do spania.
- Niedaleko pada jabłko od jabłoni, prawda? Skoro ona nosi jego ciuchy, to on nie może być gorszy... :D
- Może to przypadek, może przeznaczenie, ale nasz bohater nie zauważa, iż ma na sobie damskie rajstopy! Moim zdaniem atak paniki jest tu jak najbardziej wskazany! Jego reputacja za chwilę legnie w gruzach! Spokojnie, tylko spokojnie... Weź głęboki oddech, Kei. Szkolny przystojniak rusza ci na ratunek :D
- Ratunek? Nie jestem tego taka pewna... Skoro miał go ratować, to czemu tak dziwnie na niego patrzy?
- Dziwnie? Co masz przez to na myśli?
- W jego oczach dostrzegam niebezpieczną mieszankę pożądania oraz uwielbienia dla czarnych, kryjących i jakże seksownych...
- Masayuki jest fetyszystą rajstop?! Szok!
- Nie tylko. Właśnie trafił mu się święty Graal - nie dosyć, że Keisuke nie przeszkadzają jego upodobania, to jeszcze żadne inne nogi nie kręcą go tak jak te... Czy to tylko przyjaźń, czy coś więcej?
- Dobre pytanie, Królowo :) Nie zdradzimy odpowiedzi. Sami sprawdźcie.
- Skoro omówiliśmy już główny pairing, pora skupić się na bohaterach drugoplanowych, którzy moim zdaniem, są znacznie bardziej ciekawi.
- Masz rację. Po pierwsze mamy najlepszego przyjaciela i sąsiada Keisuke, czyli Katsumiego, który nie ukrywa swojej orientacji.
- Jego sekret jest... o wiele starszy i pracuje w szkole jako pielęgniarz.
- Jak się zapewne domyślacie, nie wszyscy są w stanie zaakceptować jego otwarty styl bycia. Szkolny kolega, Miyoshi, jest jedną z takich osób.
- Kieruje nim zazdrość? Marzy mu się coming-out? Kto wie... :D
- Tak mniej więcej przedstawia się nylonowa historia miłosna, która umiliła nasze przedpołudnie. Czy ją polecamy?
- Tak!
- To była szybka odpowiedź, ale masz rację. Warto sięgnąć po ten tomik. Akcja nie jest jakoś mocno rozbudowana, ale nie wieje nudą. Wątki z rajstopami rozbawiły mnie do łez. Już nigdy nie spojrzę na nie w ten sam sposób :)
- Pamiętasz takie hasło „nie róbcie tego w domu”...
- Joleen... Nie załamuj mnie... NIGDY, powtarzam NIGDY nie zobaczysz mnie w DAMSKICH rajtuzach, jasne? :D
- Tak tylko zapytałam *uśmiecha się przebiegle*
- Kreska mogłaby być nieco bardziej dopracowana, ale nie będę czepialski, bo autorka napracowała się, by jak najwierniej oddać emocje swoich postaci, co z pewnością się jej udało.
- Nie rozumiem dlaczego uważasz, że z kreską jest coś nie tak? Jest śliczna.
- Nie, nie jest. Niektóre panele narysowane są jakby od niechcenia.
- Jednak jesteś czepialski.
- A ty niby nie?
- Ja? Chyba śnisz... Jeśli masz na myśli to, że Waneko nie przysłało nam obiecanej zakładki, a w zamian za to dostaliśmy jakiegoś kaszalota z 2015, to jednak jesteśmy czepialscy...
- W każdym razie polecamy Wam „Jackass!”. Tomik jest gruby i ładnie wydany, więc z pewnością ozdobi półkę.
- Już jutro wrzucimy recenzję pierwszego tomu „Love Stage!!!” oraz obiecaną wcześniej recenzję drugiego tomu „Służącej Przewodniczącej”, którą mam gdzieś na dysku.
- Tym z Was, którzy wyjeżdżają na Pyrkon, życzymy miłej zabawy, a całą resztę zachęcamy do odpoczynku. Co prawda pogoda nie rozpieszcza, ale najważniejsze to mieć miłość do mang w sercu! :)
- Lisie... zjedz ciastko *wzdycha zrezygnowana*, bo znowu masz za niski cukier...

 Joleen & Kitsune

wtorek, 21 marca 2017

Recenzja mangi "Nim rozkwitną kwiaty" (tom 1) Shoko Hidaka


Zdjęcie autorstwa: Joleen

- Witajcie po małej przerwie! :D
- Która spowodowana była twoim lenistwem, drogi lisie...
- Tak, przyznaję się :( Stos mang na biurku leży i czeka, a ja myślę tylko o gramatyce...
- Dosyć tego dobrego! Dziś zrecenzujemy dla Was pierwszy tom jednej z moich ulubionych mang, czyli „Nim rozkwitną kwiaty”! Shoko Hidaka zabiera nas w bardzo nietypowe miejsce, mianowicie do agencji reklamowej :)
- A co mamy tam robić?
- Jak to co? Będziemy się przyglądać pracy wiecznie zajętego pana Kazuakiego Sakurai :D Ten przystojny, choć „wiekowy”, bo aż 37-letni seme, wiedzie całkiem interesujące życie... Jego kariera, pomimo zdobycia wielu prestiżowych nagród, wciąż prężnie się rozwija, lecz sam Sakurai zdaje się mocno wycofany. Pracownicy plotkują za jego plecami, że nie angażuje się w swoje obowiązki z takim samym entuzjazmem, jak dawniej. Co więcej, kupił sobie mieszkanie, a nie ma żony! xD
- Straszne! Chyba wezmę z niego przykład :P

- Tak? Ciekawe... Nie będziemy tracić czasu na lisie fantazje! >.< Pewnego wieczoru, jadąc do domu, Kazuaki zostaje oblany sokiem. W tym nieszczęśliwym wypadku ucierpiało jego kolekcjonerskie czasopismo.
- Winowajca tego zamieszania- arogancki student Youichi, proponuje mu, że w zamian za to odda mu swój egzemplarz tego jakże unikatowego wydawnictwa, poświęconego fotografii. Sakurai zgadza się na takie rozwiązanie i udaje się  razem z nim do jego domu.
- Warto wspomnieć, że jest dosyć późno, a tu się zanosi na interesujący początek znajomości... :D Tajemniczy nieznajomy okazuje się właścicielem przepięknego, starego domu, otoczonego zaniedbanym ogrodem, który w jakiś niewytłumaczalny sposób bardzo fascynuje naszego speca od reklamy.
- Może to dlatego, że sam jest pasjonatem ogrodnictwa?

„Od dziecka nie miałem ręki do roślin. Opieka nad nimi z początku zawsze napawała mnie ekscytacją, która znikała równie szybko, jak się pojawiała.”

- Wielki dom okazuje się być podupadłym pensjonatem, w którym mieszkają także młodziutki Shouta oraz Takeo, na którego spadł ciężar opieki nad tą dwójką.

- Choć sam Youichi nie wydaje się zainteresowany kontynuowaniem znajomości i traktuje starszego gościa w sposób oschły i dość niegrzeczny, los sprawia, że ich drogi ponownie się krzyżują...
- Biedny seme mdleje na stacji z wycieńczenia i budzi się w posiadłości, a to znowu zdjęcia do nowej kampanii reklamowej odbywają się właśnie w pensjonacie. Jakaś magiczna siła ciągnie go do tego miejsca ^^
- Niby chce zapomnieć, a łapie się każdego możliwego sposobu, by ponownie porozmawiać z ciemnowłosym.
- Pewnego razu sieje nawet trochę nasion w ogrodzie, zastanawiając się co z nich wyrośnie...

- Dane jest mu także zobaczyć uśmiech na twarzy młodego studenta, który bez reszty kradnie jego serce.
- Ale jak to? Taki dorosły i doświadczony, a zakochuje się w nastolatku? :D

- I właśnie to w tej mandze urzekło nas najbardziej :) Pierwszy tom to przede wszystkim początek bardzo intrygującej historii. Poznajemy przeszłość Youichiego, który wydaje się być nieco oderwanym od rzeczywistości. Melancholijny, choć pewny siebie. Nie do końca wiadomo co chodzi mu po głowie.
- Jednak prawdziwą „perełką” jest tu sam Sakurai. Udaje przyjaciela młodziutkiego Shouty, by tylko zbliżyć się do obiektu swoich westchnień *q*
- Ponoć w poprzednich związkach zawsze był porzucany, a tu taka niespodzianka - przechodzi do ataku ^^
- Jeśli jeszcze nie mieliście okazji zapoznać się z tym tomikiem, serdecznie go Wam polecamy :)
- Ma przepiękną, lekką kreskę, bogatą w detale, która umila czytanie.
- Kupiliśmy już pozostałe dwa tomiki i czekamy na wydanie kolejnych. Dorosły seme w mangach zdarza się rzadko, ale jak już się zdarzy, to warto zapoznać się z jego historią ;)
- Kolejna recenzja pojawi się jutro. Co powiesz na drugi tom „Służącej Przewodniczącej”?
- Może być ;P
- Gdy Joleen zrobi zdjęcia, zaczniemy recenzować „Love Stage”.
- Miłego wieczoru, Kochani~ :)


Joleen & Kitsune

niedziela, 5 marca 2017

Recenzja mangi "Vassalord" (tom 7) Nanae Chrono


Zdjęcie autorstwa: Joleen


- Ostatni tom... Aż łza się w oku kręci, że to już koniec... :,(
- To prawda. Mała wampirza saga właśnie dobiegła końca... *wzdycha* Gotowi na ostatnią recenzję?
- Stało się! Nasi dzieli wojownicy stawiają wszystko na jedną kartę i decydują się odbić Chrisa z rąk Alpharda. By ułatwić sobie sprawę Cheryl korzysta z „bariery vjedogonii”. Oznacza to, że wszystkie wampiry i demony będące w jej obrębie, przez 33 minuty i 3 sekundy nie będą w stanie korzystać ze swoich mocy.
- A co z regeneracją?
- Odpada.
- Ponad pół godziny... Czy to wystarczy, by pokonać przeciwników?
- Miejmy nadzieję...
- Nie myślcie, że ten atak powstrzyma Wayna. Zabiera on Chrisa, a dla reszty wypuszcza z klatek kilku „strażników”.
- Raczej brutalnych potworów, które wyglądają jak pomyłki laboratoryjne. W dodatku są bardzo brutalne i krwiożercze.
- Rayflo nie ma innego wyjścia. Musi się z nimi zmierzyć, jeśli chce odzyskać ukochanego.
- Na pomoc wyruszają jego klony, które chcą się poświęcić, by misja Adama się powiodła. Trochę mi ich żal :(
- Mi także. W dodatku dochodzi do spięcia między nim i Ewą. Gdy wampirzyca dowiaduje się, że ciemnowłosy zamierza pozbyć się ich pierworodnego, nie jest zachwycona tym pomysłem. Ostatecznie to jej jedyne dziecko...
- Skoro Alphard jest tak zazdrosny o brata, zrobi wszystko by go zniszczyć, a tym samym postawi Rayflo przed koniecznością dokonania wyboru. Kogo wybierze prastary wampir - prawowitego dziedzica, czy seksownego blondyna?
- Dobre pytanie. Nie zdradzimy Wam odpowiedzi, by nie psuć zabawy płynącej z lektury :)
- Sensei nie jest zadowolona, ponieważ jak sama przyznała, została zmuszona do zakończenia tej serii, więc starała się upchnąć do tomu siódmego rozwikłanie wszystkich tajemnic, najlepiej jak potrafiła.
- Wspomniała także o tym, że każdy z nich kosztował ją aż rok pracy. Czy było warto?

- Charley i Johnny to para bardzo fajnych i przemyślanych bohaterów. Wyrozumiały tatuś przygląda się jak jego synek-wampir miota się na prawo i lewo. Wszystko to był słodkie i przesycone pożądaniem. Moim zdaniem właśnie takie powinno zostać. Wątki mafijne, kościelne i medyczne sprawiły, że manga stała się mocno zagmatwana.
- Masz rację. Trzeba było się ograniczyć do czegoś prostszego, lecz bardziej wciągającego. Skakanie z miasta do miasta, czy wprowadzenie kilkunastu bohaterów, dla których zwyczajnie nie było miejsca, nie przemawia na korzyść „Vassalorda”.
- Jest to z jednej strony historia miłości dwóch upartych, wiekowych (każdy z nich ma dobrze ponad sto lat) facetów, a z drugiej trochę granie na cierpliwości odbiorców. Ile tomów planowała Chrono-sensei? Dziesięć? Dwadzieścia? Sto? Już z tego co narysowała powstałoby niezłe anime. Tymczasem na YT możecie sobie obejrzeć jeden odcinek OVA i sami ocenić jej starania (bardzo fajny - polecamy).  My mamy mieszane uczucia, o czym pisaliśmy nie raz, recenzując poszczególne tomy, więc nie będziemy się powtarzać.
- Romans tak, fabuła nie. Tyle w temacie xD
- Czy wśród Was są osoby, które czytały tą serię? Co o niej sądzicie? :D
- Oceniliśmy ją zbyt surowo, czy Wy również liczyliście na coś bardziej emocjonalnego?
- Najzabawniejsze jest to, że w końcu nie dowiedzieliśmy się jak brzmiało prawdziwe imię Rayflo, choć padło ich tak wiele.
- Za to Chris został modelem, gratulujemy! ;D
- Jak ostatnio zapowiadaliśmy, pojawiła się ankieta, w której możecie dokonać wyboru kolejnej serii. Będzie się ona pojawiała naprzemiennie z innymi recenzjami, czyli tak jak do tej pory :) Czekamy na Waszą decyzję :)


Joleen & Kitsune

piątek, 3 marca 2017

Recenzja mangi "Atak tytanów" (tom 2) Hajime Isayama


Zdjęcie autorstwa: Joleen
- Piątkowe popołudnie... Czy to nie najcudowniejszy dzień po długim i wyczerpującym tygodniu? :)
- Zazwyczaj kupujemy sobie coś dobrego i relaksujemy się, oglądając anime lub seriale. No i czytamy :P
- Dziś zrecenzujemy dla Was drugi tom „Ataku tytanów” Hajime Isayamy. Jak zapewne pamiętacie, końcówka tomu pierwszego była bardzo dynamiczna. Tytani zaatakowali dużą grupą i przedarli się przez mury. Śmierć poniosło wielu kadetów, którzy nie byli w stanie odeprzeć tak zmasowanego ataku. Część z nich najzwyczajniej w świecie „zmroziło” na sam widok tych kilkunastometrowych ludożerców, a inni uciekli w popłochu.
- Jednym z najbardziej zszokowanych jest z pewnością Armin, który został uratowany dzięki poświęceniu ze strony Erena. Chłopak wspomina dawne czasy, gdy marzył o tym, by dorównać jemu i Mikasie, a nie wiecznie chować się za ich plecami.
- Mikasa również przeżywa ciężkie chwile. Choć jej umiejętności znacznie przewyższają innych, dziewczyna najbardziej boi się utraty domu i rodziny. Przypomina sobie słowa Erena, gdy bandyci wtargnęli do rodzinnego domu zabili jej rodziców, a ją przeznaczyli na sprzedaż:

„Żeby zwyciężyć, trzeba walczyć!”

- Czy dobre chęci wystarczą w chwili, gdy sytuacja wydaje się z góry przegrana? Giną ludzie, tytani zjadają kogo tylko mogą, rozwalając przy tym wszystko wokół, a kadetom brakuje gazu, który jest nieodłącznym elementem ich ekwipunku.
- Nie jest tak źle! Mając przy sobie Mikasę oraz dodając do tego pomysły Armina, pojawia się światełko w tunelu.
- Czy tylko samo światełko? A co powiesz na tytana-odmieńca, który ignoruje ludzi i atakuje „swoich”?
- No cóż, nie da się ukryć, że z takim sojusznikiem, można zdobyć się na największe ryzyko. Tym bardziej, że w jego wyglądzie i zachowaniu jest coś znajomego - „ucieleśnienie całego gniewu ludzkości...”.
- Ocaleli decydują się uzupełnić bojowy ekwipunek, by móc wrócić na mury. Wykonują plan blondaska. Dobrze wiedzą, że tylko dzięki ścisłej współpracy i postawieniu wszystkiego na jedną kartę, mają szansę wyjść z tego cali.
- Jak się okazuje, w tym szaleństwie jest metoda. Tylko co zrobić z nowym pomocnikiem? Pozwolić, by tamci go pożarli, czy uciekać?
- A co jeśli jeden z „tamtych” okazuje się być jednocześnie jednym z „naszych”? Oto jest pytanie... Odpowiedzi poszukamy dopiero w tomie trzecim, a jak ocenimy tom drugi? :)
- Z pewnością był ciekawy. Fabuła zdaje się być znacznie bardziej interesująca. Niestety, nie oznacza to, że rysunki uległy poprawie...
- Nie można mieć wszystkiego... :-/
- Jedno jest pewne, jeśli uważnie czytacie, od razu zauważycie pewne niuanse - na przykład znak, który matka Mikasy zrobiła jej na nadgarstku, albo odwiedziny doktora w jej rodzinnym domu.
- Eren już wtedy wydawał się bardziej narwany niż inne dzieciaki w jego wieku.
- Autor rzuca nam okruszki, które albo przemienią się w dość skomplikowaną fabułę, albo okażą się tylko zwykłymi domysłami.
- Mam nadzieję, że wybrał jednak tą pierwszą opcję.
- Ja również :) Nie zmienia to faktu, że intryga jest wciągająca, a odpowiedzi mogą się okazać niejednoznaczne.
- Na naszej półce mamy jeszcze kilka tomów do zrecenzowania, więc spodziewajcie się kolejnej porcji emocji związanych z tą popularna serią.
- A już jutro pożegnamy się z serią „Vassalord”! :(
- Będę tęsknić... ;-;
- Ja też. Na szczęście mamy już godnych następców. W tym celu zamieścimy ankietę, abyście mogli nam pomóc w wyborze kolejnej serii. Głosujcie i decydujcie :) Nie mogę się doczekać co wybierzecie :D
- Miłego popołudnia~ :)

Joleen & Kitsune

czwartek, 2 marca 2017

Recenzja mangi "Lovers Doll" Kazuhiko Mishima


Zdjęcie autorstwa: Joleen
- Dobry wieczór :)
- Dlaczego witamy się tak oficjalnie?
- Bo musimy stworzyć kontrast. Jesteśmy już dorośli, a zajmiemy się lalkami...
- Mów za siebie :P
- Królowo, w moich oczach zawsze będziesz piękna i wiecznie młoda :)
- Lisku, jak zawsze wiesz co powiedzieć *drapie za uszkiem swojego wiernego poddanego* Nie zmienia to faktu, że dziś przyjrzymy się jednotomówce „Lovers Doll” autorstwa Kazuhiko Mishimy.
- Przystojny student akademii sztuk pięknych - Shin Amagi, ma bardzo nietypowe hobby. W wolnym czasie szyje ubranka dla lalek swojej przyjaciółki, Momoko. Dziewczyna jest dolfiarką (dla tych z Was, którzy nigdy wcześniej nie spotkali się z tym określeniem, polecamy wpisać w wyszukiwarkę hasło „dollfie” i przejrzeć zdjęcia lalek. Są boskie, a ceny niektórych z nich horrendalnie wysokie). Dodatkowo prowadzi także bloga, na który wrzuca swoje skarby ubrane w projekty Shina.
- Pewnego dnia trafia się nie lada gratka. Midori, kolega z roku, wypatrzył na aukcji „Krwawą Lalkę”.
- Ponoć wysysa ona krew ze swoich właścicieli... Może także spróbować ich zjeść...
- Trudno przejść obojętnie wobec takiego zagrożenia, dlatego też bardzo często wystawiana jest na licytację.
- Shin nie wierzy w tego typu brednie. Chętnie ogląda zdjęcia umieszczone w internecie... i zakochuje się od pierwszego wejrzenia. Miły pan kurier dostarcza mu przesyłkę w tempie ekspresowym (nie to, co u nas... my głównie czekamy...) i postanawia zająć się tym, co lubi najbardziej, czyli projektowaniem i szyciem.
- Ponieważ jego uczucie względem nowego nabytku jest szczere, „Krwawa Lalka” ożywa i stawia swoje żądania.

 „Jesteś taki piękny. Kocham cię. Mój wzrok skierowany jest tylko na ciebie.”

- Shin ma powtarzać to zdanie co najmniej pięć razy dziennie. W zamian za to może liczyć na pełne oddanie ze strony porcelanowego chłopczyka.
- Chwileczkę, chwileczkę! On wcale nie jest taki malutki! Bez problemu może przybrać ludzką postać :D
- Po raz pierwszy zyskuje także imię.
- „Shimeji” słodko brzmi :)
- To prawda. Jednak jego charakterek pozostawia wiele do życzenia...
- Jest zazdrosny, zaborczy, kłótliwy, uparty... Robi co może, by oczy jego pana skierowane były tylko na niego. Mimo to student-projektant-krawiec nie ma mu tego za złe. Wprost przeciwnie! Uśmiecha się na samą myśl jak silnym uczuciem darzy go piękny ulubieniec.
- Zdawać by się mogło, że nic nie zakłóci tej sielanki.
- Niestety, na horyzoncie pojawia się wredny Saito... Ciemnowłosy już raz odrzucił jego uczucia. Jeśli do zranionego serca dodamy obsesję, tragedia gotowa. Czy nasi zakochani pokonają przeciwności losu? Dowiecie się po lekturze ;)
- Wstyd, jeśli jeszcze nie czytaliście tej mangi! Jest cu-do-wna! Ma wszystko to, co lubię najbardziej, czyli interesującą fabułę, dobrze poprowadzony wątek miłosny oraz niebanalnych bohaterów.
- Uwielbiam zwłaszcza to, jak Shimeji dorasta przy boku Shina. Lepiej poznaje siebie, zgłębia uczucia, które przedtem były poza jego zasięgiem. Z kolei okularnik odnajduje w sobie pokłady spokoju i cierpliwości, które będą mu naprawdę potrzebne.
- Jeśli dołożymy do tego boską grafikę, naprawdę trudno nie dać się uwieść :)
- Uwiodła cię historia lalki? Mało potrzeba ci do szczęścia, mój lisie...
- I kto to mówi? Może wyjmiemy pewną skrzyneczkę i sprawdzimy co słychać u Edwarda? ;)
- Ani się waż!
- A doktor Cullen? Nie czuje się samotny?
- Kitsune... Za chwilę twój puchaty ogon będzie należał do przeszłości! -,-
- Musimy już kończyć, bo sytuacja robi się napięta ;P Czas sprawdzić, czy dobrze zapamiętałem wszystkie drogi ewakuacyjne...
- Nie masz szans! Mam sprzęt do manewrów przestrzennych Leviego! :D (a właśnie, jutro drugi tom „Ataku tytanów” - być może już bez lisa *szatański śmiech*)
- No to pa! *ucieka w popłochu*
- Lisku, wracaj! Zrobię ci herbatkę! (z małym dodatkiem :D)

Joleen & Kitsune

środa, 1 marca 2017

Recenzja mangi "Vassalord" (tom 6) Nanae Chrono


Zdjęcie autorstwa: Joleen



- Przedostatni tom „Vassalorda”...
- Skoro poprzedni był taki sobie, to szóstka powinna błyszczeć :D
- Byle nie oślepiła nas swoim blaskiem...
- Jedno jest pewne - jest dużo zabawniej :) Uwięziony Adam szaleje i podrywa kogo może, jednocześnie wysyłając do Chrisa zaszyfrowane wiadomości. Pomaga mu przy tym jego kotka i tajemnicze sudoku, które powstaje na bazie listu miłosnego.
- Tatuś sobie romansuje, a biedny Chris cierpi katusze. Od chwili rozstania nie miał w ustach ani kropli krwi, a nie chce tknąć któregokolwiek z klonów. Za trzy dni jego wielki debiut... Jak ma sobie poradzić z tak wielką presją o pustym żołądku?
- Asystent blondaska ucieka się do podstępu i zamienia z Rayflo miejscami.
- Świetnie zaplanowana ucieczka owocuje brawurowymi scenami. Niestety, ktoś za to zapłaci... Alphard jest święcie przekonany, że Adam jest jego ojcem, a skoro drugi syn okazał się zdrajcą...
- Czy to możliwe? Przecież on w niczym nie przypomina Johnnego...
- I chyba oszalał. Grozi blondynowi przywołując biblijne wydarzenia pomiędzy Kainem i Ablem, choć jego postępowanie przypomina raczej syna marnotrawnego :D Czy wróci na łono rodziny?
- Odwołuje się także do rozumu, umieszczając w mózgu braciszka ładunek wybuchowy, a także ogłaszając go przywódcą. Czy istnieje ktoś wspanialszy niż najpiękniejszy z Noktian, Cristopher J. Goss?
- Chyba nie... :) Oczywiście pod warunkiem, że ogarniasz kim są Noktianie :D

- Rayflo boi się nie tylko swoją latorośl, o istnieniu którego nie miał pojęcia. Odczuwa strach na myśl o kimś znacznie silniejszym - mianowicie tatusiu Barrego, który tak dzielnie służy teraz Cheryl oraz Rayfelle.
- No i co ważniejsze, poznajemy motywy działania inspektora Craiga (nie mylić z Danielem Craig'iem ;D). Spotkało go coś naprawdę przykrego. Nie dziwię się, że koniecznie chce się zemścić za doznane krzywdy.
- Każdy ma jakiś motyw. Jeśli nasza ekipa połączy siły, może uda się im odbić Cherrego z rąk twórcy „Vassalorda”.
- Może...
- Zgodnie z naszymi przewidywaniami, tom szósty był znacznie lepszy od swojego poprzednika. Sensei pięknie ukazała uczucia między naszymi gruchającymi nietoperzami :D Widać było, jak za sobą tęsknią i jak głęboka więź ich łączy. Oby tak dalej! ^-^
- A ja ci mówię, nie chwal dnia przed zachodem słońca. Obliczenia jednoznacznie wskazują, że końcówki strach się bać :P
- Niby dlaczego? Raczej nikt nie zginie, skoro Addy został już raz ożywiony, nie wykluczam, że w razie czego taka sytuacja ponownie może mieć miejsce.
- Owszem, ale wielowątkowość tej historii i tak nieco mnie przeraża. Autorce będzie ciężko zamknąć wszystko w ostatnim tomie.
- Nie współczuję jej, bo za bardzo namieszała w fabule. Chociażby wątek „ksiądz Chris”. Najpierw tak mu na tym zależało, a potem? Zapomniał? Niby chce wielbić Boga, a marzy tylko o ciemnowłosym i grzesznych chwilach, których razem z nim spędzi... Daje sobą za łatwo sterować. To był średni pomysł. Tak samo jak mieszanie do sprawy Watykanu. Chciał być łowcą wampirów, to mógł na nie polować, a nie z nimi sypiać xD
- Gdybym to ja miała rysować mangę, bo ty nie umiesz :P to wyłuskałabym z tej historii co najmniej trzy interesujące historie. Materiał do zapamiętania - nie zawsze więcej znaczy lepiej.
- Dlatego też jutro zrecenzujemy dla Was bardzo uroczą jednotomówkę :)


Joleen & Kitsune

sobota, 25 lutego 2017

Recenzja mangi "Heat" (tom 1) Buronson, Ryoichi Ikegami


Zdjęcie autorstwa: Joleen


- Dawno, dawno temu, a mamy tu na myśli lata 2005-2011, J.P.Fantastica wydało 17 tomów mangi „Heat”. My przygarnęliśmy pierwszy z nich i zaczynamy żałować, że nie kupiliśmy więcej... ;P
- Tatsumi Karasawa pojawił się znikąd. Dwa lata wcześniej przyjechał do Tokio. Chciał pożyczyć od mafii dziesięć milionów, by rozpocząć życie w nowym mieście. Ponieważ nie miał nic w zastaw, wziął sprawy w swoje ręce...
- Dosłownie. Pobił kogo trzeba, wyjął z kieszeni węża (serio! wyjął węża! :O) i zastraszył nim właściciela nocnego klubu. Przerażony takim obrotem spraw mężczyzna, zrzekł się lokalu, uciekając w popłochu. Musicie przyznać, że taka akcja robi wrażenie ^^
- Jako symbol nowego życia, każe sobie wytatuować na plecach żurawia, by „sprawdzić jak długo słabszy może dziobać silniejszych”.
- Jego luzacki styl i nietypowy, jak dla mafii, sposób bycia, przyciąga innych. Zwłaszcza młodych i znajdujących się na dole mafijnej piramidy.
- Policja marudzi mu nad głową? - To uwodzi żonę komendanta. Ktoś mu grozi? - Załatwia go gołymi pięściami. Jednym słowem czerpie z życia pełnymi garściami. Sypia z kim chce, bije kogo chce. Nikt w dzielnicy mu nie podskoczy. To lubię ;D Ostatecznie „wszystko robi tylko dla siebie”.
- Manga świetnie pokazuje, jak żmudna droga prowadzi na sam szczyt, a także jak Tatsumi nic sobie z tego nie robi. Jest jak powiew świeżości, gdyż zwykle dół nie może przeciwstawić się górze. W praktyce oznacza to, że trzeba spełniać wszystkie zachcianki mafiozów, by nie stracić życia.
- Nikt mu się nie sprzeciwia, poza jedną starszą panią, która broni przed nim cnoty swojej młodej wnuczki. Może być z tego niezły romans :)
- Babcia jest odważna. Krzyczy na „młodego żurawia”, by po chwili postawić kasę w walkach kogutów. Taka seniorka rodu to prawdziwy skarb :D
- A jak oceniamy pierwszy tom?
- Historia jest naprawdę wciągająca. Nie ma nudnych momentów. Aż żal, że po kilkunastu minutach, lektura dobiega końca ;_;
- Warto również wspomnieć o grafice. Rysunki Ryoichiego Ikegami są bardzo realistyczne. Główny bohater to niezłe ciacho ;) Odważnie wozi się po mieście. Nie straszne mu miecze, ani pistolety, choć sam nie korzysta z żadnej broni. I dużo czasu spędza na siłowni.
- Jeśli będziecie mieli okazję przeczytać „Heat”, gorąco Was do tego zachęcamy. Ten mangowy relikt ma swoje lata (widać to zwłaszcza po telefonach komórkowych, których używają bohaterowie), ale nie oznacza to, że nie będziecie się dobrze bawić :)
- Oczywiście pod warunkiem, że jesteście pełnoletni ;D

Joleen & Kitsune

środa, 22 lutego 2017

Recenzja mangi "Merry Checker" Tsuta Suzuki


Zdjęcie autorstwa: Joleen


„Nie widać mojej twarzy, nie słychać głosu. Moja tożsamość ukryta jest za zasłoną dymną.”

- Stało się! Znalazłem mangę o nas!
- Chyba żartujesz?! O nas, O NAS?!
- Królowo, sama zobacz! Mamy stalkera, w dodatku z Japonii! :D
- Lisie, o czym ty do mnie mówisz?! Dziś czytamy to, co miałeś sam wybrać. Co wybrałeś?
- „Merry Checker” autorstwa Tsuty Suzuki ^^
- To manga yaoi... Skąd pomysł, że jest o nas? O.o
- Za chwilę ci to udowodnię :) Shiomi prowadzi bardzo popularnego bloga. Dostaje mnóstwo komentarzy. Jest niezłym obserwatorem. Ludzie kochają go za to, że potrafi bezbłędnie opisać inne osoby, a przy tym unika pisania o sobie.
- Nadal nie rozumiem...
- Bo jeszcze nie skończyłem! :D Wolne chwile spędza ze znajomymi, poznanymi w sieci. Podczas jednego z takich spotkań poznaje Miyasio, popularnego internetowego pisarza.
- Przecież Miyasio to kobieta, licealistka... :-/
- Serio? Moim zdaniem to wielki kawał chłopa! :D Prawdziwy seme z krwi i kości! Miły, serdeczny... Roztacza wokół siebie specyficzną aurę, która mocno działa na innych. W dodatku pisze książki i jest popularny...
- Nie...!
- Tak :)

„Czasami pozwalam czytelnikom dostrzec swoją łagodniejszą stronę, żeby udowodnić, że nie jestem całkowicie bez serca.”

- Zrobiłeś ze mnie faceta?! Pogięło cię?!
- Musisz być facetem! Zgódź się! Chociaż na chwilę...
- Pokaż mi mangę... No dobrze... Shiomi jest zamknięty w sobie, jak ty. Lubi alkohol, jak kiedyś ty. Dostaje dużo komentarzy i... jest „słodki i uroczy”? Nie wierzę! :O
- Mówiłem! A w dodatku oni oglądają „Grę o dzwon”! I słuchają „Bijons”!
- Nie przeginaj, lisie... My tego nie słuchamy (wolimy „Careless whisper” Georga Michaela ^-^)
- Za to krótko po naszym poznaniu, wylądowaliśmy razem w łóżku, zupełnie jak Miya i jego słodziak :D
- Nie byliśmy wtedy pijani. To anime tak nas zbliżyło, a u ciebie w pokoju na leżąco ogląda się najlepiej.
- To prawda :)
- Poza tym, oni nie do końca są jak my. Seme gotuje, co ABSOLUTNIE możesz wykluczyć :D
- Wiem, wiem... Przesłałem się łudzić wieki temu...
- Jak my, ale nie jak my... W dodatku yaoi... Hmm... :)
- Raczej „mrr” :D
- Manga jest świetna i gorąco ją Wam polecamy. Dobitni pokazuje, że każdy z nas może ukrywać drugie życie.
- Ciemnowłosy okularnik - groźny szef, który rozstawia podwładnych po kątach, a po pracy... taki flirciarz. Kto by pomyślał ;)
- Ten drugi wcale nie jest lepszy - kawał chłopa, a rzuci wszystko, by kupić przyjacielowi nowe majtki...
- Wzruszyłem się :,)
- Ja też :,) Mangi zbliżają ludzi... Aż cieplej robi się na sercu! ^-^


Joleen & Kitsune

wtorek, 21 lutego 2017

Recenzja mangi "Vassalord" (tom 5) Nanae Chrono


Zdjęcie autorstwa: Joleen


- Bardzo się wciągnęliśmy w czytanie „Vassalorda”. Niestety, zostały już tylko trzy tomy...
- O nie! To straszne! :D
- Straszne jest to, że Chris próbuje uratować swojego pana przez atakiem Barrego. Ten wyjątkowo piękny demon nie zna litości. Nie dość, że jest bardzo brutalny, to jeszcze perfidnie kpi z Cherrego! Wypomina mu, że choć jest tak blisko, to nie zna jego sekretów – nie wie co skłoniło go do wstąpienia na drogę ciemności, kogo i dlaczego chciał w ten sposób chronić, a także, że nie zna jego prawdziwego imienia, co najbardziej boli.
- Może i nie zna jego imienia, za to bezbłędnie odgaduje prawdziwe imię Barrego, gdy Rayflo zaczyna cytować fragment Biblii, by przegnać demona.
- Radość nie jest długotrwała. Czarnowłosy jest tak mocno osłabiony, że zdesperowany Cherry wzywa samego diabła na pomoc! :O
- Co ciekawe, wysłannik piekieł pojawia się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. W dodatku ma na sobie sutannę... Obiecuje pomoc pod warunkiem, że Chris mu się „odwdzięczy”.
- Czego mogą zażądać? ^^
- No cóż, skoro Chris jest tak piękny, że usidlił wampira, to może... zostanie modelem? :D
- Chrono-sensei... Twoja wyobraźnia zaczyna mnie przerażać...
- Tymczasem i do Barrego uśmiechnęło się szczęście, gdyż władzę nad nim przejmuję Cheryl oraz „Ewa”.
- No dobrze, Chris zostaje modelem, Rayflo królikiem doświadczalny. Ogólnie panuje jeden wielki zamęt :-/
- Chwileczkę, chwileczkę... Szalone badania Alpharda Wayna to jedno, ale klonowanie Rayflo to już jakieś przegięcie!
- Masz rację. Ilu w końcu ich jest?
- Ksiądz-model-wampir przygarnął dla siebie aż dwóch. Jeden jest jego asystentem, a drugi przybył z Włoch.
- Czy to nie ten sam, który nazywał go „Adamem”?
- Tak, to on :D
- A co na to pan-tatuś?
- Jest zajęty romansem z innym typem.
- To złamie komuś serce...
- Z „Vassalordem” jest jak z sinusoidą. Po świetnym tomie czwartym, przyszedł piąty, który średnio mi się podobał. Za dużo klonów... Irytuje mnie wątek Cheryl. Śledztwo Craiga też wolno się posuwa. W dodatku ciemnowłosy uważa, że między nim a Waynem istnieje jakieś podobieństwo.
- Tak to jest, gdy autorka ciągnie kilka srok za ogon. Moim zdaniem manga na tym traci, bo przez to roztrzepanie umyka to, co najważniejsze.
- A co jest najważniejsze?
- Jak to „co”?! Małe i większe tragedie Chrisa! Nie dość, że nie może być z ukochanym panem, to jeszcze otaczają go imitacje, a inny facet pachnie jego krwią. Wiadomo, że to oznacza tylko jedno - zdradę!
- Za to trzeba oddać autorce, że przepięknie go narysowała. Sceny, w których pozuje jako model po prostu błyszczą :)
- Mimo to, nie osłodziło mi to lektury. Wolałbym, by wątek romansowy był bardziej eksponowany.
- A co Wy sądzicie? Podzielacie zdanie żądnego romantycznych uniesień Kitsusia, czy wolicie akcję, której nie brakuje?
- Jak możesz porównywać słodkie pocałunki z tropieniem bandytów?
- Mogę i będę :D Poszukaj sobie coś romantycznego na poprawę humoru, to zrecenzujemy to jutro. Jestem pewna, że pomoże ;)
- Tak też zrobię, Królowo :) Do jutra :)


Joleen & Kitsune

niedziela, 19 lutego 2017

Porównanie : Konbini-kun VS Książę przepisów Junko


Zdjęcie autorstwa: Kitsune


- Witajcie! :) Stwierdziliśmy, że dziś będzie na ostro ;D
- Zapraszamy Was na starcie mang! (dobrze wiemy, co siebie pomyśleliście, zboczuszki jedne :D). Tym razem na ringu zmierzą się jednotomówki Junko-sensei, a mianowicie „Książę przepisów” oraz „Konbini-kun”. Gotowi? Więc zaczynamy!
- Na samym wstępie przypomnę, że obie mangi zrecenzowaliśmy z prawdziwą przyjemnością. Uważamy je za ozdobę naszej rozrastającej się kolekcji i chętnie eksponujemy w pierwszym rzędzie ^^ To z pewnością duża zasługa wydawnictwa Kotori :) Tomiki są ładnie i bezbłędnie wydane. Gratulujemy ^-^
- Ostatecznie mówimy o słodkich i uroczych historiach romantycznych ;)
- Jest też fabuła! Nie zapominajmy o tym, gdyż to dzięki niej czytanie sprawiło nam ogromną przyjemność.
- To prawda. Obie mangi przeczytałem kilka razy i zawsze znajdowałem coś nowego, co bardzo dobrze świadczy o autorce.
- Oprócz starannych rysunków, wyróżniają się sporą dawką humoru, choć nie zabrakło i mocno wzruszających scen, jak na przykład wspomnienia Keia o dziadku, czy gimnazjalne doświadczenia Endou.
- Nie da się ukryć, że w obu mangach występuje podobny schemat. Nieśmiały uke zakochuje się w seme, który choć jest w podobnym wieku, wydaje się znacznie bardziej dojrzały emocjonalnie. Szybko zostaje przejrzany na wylot i usidlony. Ta część najbardziej mi się podoba i nie mam tego autorce za złe. Wprost przeciwnie.
- Bohaterzy drugoplanowi również mają coś do powiedzenia. Ich rola nie ogranicza się jedynie do wypełnienia tła, lecz wnoszą wiele w rozwój akcji. W „Księciu przepisów” jest to mega para Honda i Tsubasa *trochę jak Dan i Phil, ale cicho, nic nie mówiłam*
- Porównujesz Dana i Phila do Hondy i Tsubasy?! No wiesz! Nie mają przy nich żadnych szans! Jedyne wibracje, które od nich wyczuwam, to depresja z powodu ukrywania związku.
- W „Konbini-kun” nie ma drugiej pary bohaterów...
- Ale jest kotek :D oraz niesamowity rozdział „Miłość o poranku”, który uwielbiam. Nari rządzi ;)
- W sumie jest jak drugi kotek ^^ Chętnie posmyrałabym go po brzuszku :)
- Jak możesz mówić przy mnie takie rzeczy?!
- Jesteś zazdrosny? :P
- Bardzo!
- Nie powinieneś. Przecież już dawniej ustaliliśmy, że ze swoimi zdolnościami kulinarnymi nawet Kei nie dorasta ci do pięt! :D
- Mówisz tak tylko dlatego, by jakoś mnie ugłaskać *wkurza się*
- To może mam ci kupić kotka? :)
- Nie, dziękuję!
- To może kakao?
- Może...
- Wracając do tematu – którą scenę uważasz za najlepszą?
- A ty?
- W „Księciu przepisów” zdecydowanie wspólne pozowanie :)
- To prawda. A w „Konbini-kun” jak Endou został obudzone przez wspomnianego już kota :D I Nari <3
- W takim razie pozostaje nam już tylko jedno, bo woda się gotuje – którą mangę wolisz i dlaczego jest to „Książę przepisów”? :D
- Jedzenie i sprzątanie... Gdyby dołożyć do tego granie, przepadłabyś z kretesem (jeśli znacie mangę yaoi, w której bohater ma obsesję na punkcie chipsów, czystości oraz gier RPG, dajcie znać! ;D Królowa czeka na swego księcia ;P). Moim zdanie „Książę przepisów” jest ciekawszy, ale w „Konbini-kun” jest ta dodatkowa historyjka... Trudny wybór. Chyba remis :D
- Tak czy inaczej, obie mangi serdecznie polecamy :) 


Joleen & Kitsune

sobota, 18 lutego 2017

Recenzja mangi "Toktu Ghoul" (tom 1) Sui Ishida


Zdjęcie autorstwa: Joleen

„Oshiete oshiete yo sono shikumi wo
Boku no naka ni dare ga iru no?„

- Zdradzę Wam sekret ^^ Przez pewien czas miałam to ustawione jako dzwonek xD
- Nie masz się czym chwalić... Ludzie na ulicy dziwnie na ciebie patrzyli... ;)
- Nie aż tak dziwnie, jak na ciebie, gdy ustawiłeś sobie opening z Yuri on Ice! ;D
- Nie mam się czego wstydzić i jeszcze długo go nie zmienię! :D No dobrze, koniec wspominania, pora przejść do konkretów. Dziś przychodzimy do Was z recenzją pierwszego tomu mangi „Tokyo Ghoul”, który przeznaczony jest dla czytelników „+16”, czyli dla wszystkich :D
- Liczę, że mnie nie zawiedziesz, Ishida-sensei, bo to ja koniecznie chciałam przygarnąć ten tomik. Czytajmy więc :)

„Chociaż mówi się, że ludzie stoją na szczycie łańcucha pokarmowego istnieją stworzenia, które polują na nich tak, jak poluje się na zwierzynę...
Bestie, które łakną ludzkiej padliny nazywane są Ghulami.”

- Manga zaczyna się całkiem zwyczajnie. Kaneki Ken - osiemnastoletni student pierwszego roku, który uwielbia książki, zaprasza do kawiarni swojego najlepszego przyjaciela Hide, by pokazać mu dziewczynę, która bardzo mu się podoba. Kolega, jak na prawdziwego „skrzydłowego” przystało, kwituje sprawę  prosto. Pada jakże niespodziewane zdanie „nie masz u niej żadnych szans”. Co więc robi nasz mały Ken? Topi smutki w lekturze...
- Ale, ale! Nie tak szybko! Przecież piękna panna Rize nie jest bez serca! :D Przyjmuje zaproszenie na randkę do księgarni. Ken jest w siódmym niebie – pierwszy raz udało mi się umówić, w dodatku z ekstra laską i to w księgarni. Ktoś tam w górze chyba go lubi.
- Tak, z pewnością... Czy panna Rize nie wydaje się nieco głodna, gdy na niego patrzy? ;)
- Może wypadałoby skosztować, ostatecznie mol książkowy to nie lada kąsek...
- Od degustacji do dania głównego... Rize chce się szybko uwinąć, jednak zostaje zgnieciona przez rusztowanie, a Kaneki trafia stół operacyjny gdzie przed śmiercią ratuje go przeszczep organów... z ciała byłej ukochanej... I tragedia gotowa :-/
- Już w szpitalu odkrywa, że dawne przysmaki nie są dla niego. Nie czuje głodu. Nie interesował się przedtem życiem ghuli, więc gdy dzięki programowi telewizyjnemu odkrywa, że tylko ludzkie mięso wchodzi w grę, wpada w panikę.
- Najpierw próbuje na własną rękę pozbyć się przeszczepionych organów, lecz to nie pomaga. Robi więc nalot na lodówkę i próbuje dosłownie wszystkiego, licząc na to, że będzie mógł dalej normalnie się odżywiać.
- Niestety, Kaneki, nie jesteś już człowiekiem, ale i nie potworem... Kim więc jest?
- Niedawno poznana w kawiarni kelnerka Touka, wmusza w niego pierwszy kęs posiłku „nowego typu”. Sam odkrywa, że może pić kawę. Poznaje także innych ghuli. Jak zareaguje, gdy jeden z nich, okaże się przykładnym studentem, który idealnie potrafi udawać człowieka? I czy zaatakuje Hide - osobę, która troszczy się o niego od najmłodszych lat? Na te, i inne pytania, znajdziecie odpowiedź, sięgając po pierwszy tomik :D
- No właśnie, my go już przeczytaliśmy i dokładnie obejrzeliśmy. Pora więc podzielić się wnioskami.
- Po pierwsze, ta manga jest po prostu brzydka -,- Rysunki to małe koszmarki, na które ciężko się patrzy. Co prawda na blogu omawiamy głównie mangi, lecz biorąc pod uwagę anime, jego twórcom należy się wielka nagroda, bo dokonali niemożliwego...
- Tak na marginesie, Kaneki przypomina mi Erena. Kolejny bohater, któremu brakuje charyzmy i próbuje utopić czytelnika w swoim beznadziejnym świecie.
- Po drugie – fabuła. Dialogi są tak skonstruowane, że nawet nie patrząc na bazgroły Ishidy-sensei, możemy się świetnie odnaleźć. Rozterki bohatera, który nie zostanie gwiazdą „Randki w ciemno” dobrze się czyta. Historia jest ciekawa, oryginalna, i ponoć różni się od anime, co moim zdaniem można zaliczyć na plus. My kupiliśmy tylko tom pierwszy i raczej na tym poprzestaniemy.
- Zaliczyliśmy spore rozczarowanie... Aż zatęskniłam za romansami :D
- Kawa, paczki z „ludzkim schabowym”... to nie nasze klimaty. Nie wykluczamy jednak, że to koniec. Może ktoś z Was przekona nas dalszych zakupów?
- Dajcie znać co sądzicie o „Tokyo Ghoul” :)
- Miłego wieczoru~

Joleen & Kitsune

środa, 15 lutego 2017

Recenzja mangi "Vassalord" (tom 4) Nanae Chrono


Zdjęcie autorstwa: Joleen

- Nie wiem czemu, ale brakowało mi mojego ulubionego wampira :D
- Mówisz tak tylko dlatego, że masz równie spaczone poczucie humoru...
- To nieprawda. Po prostu lubię jak bawi się słodkim Chrisem. Czwarty tom „Vassalorda” zaczyna się właśnie od takiej „zabawy”. Niegrzeczny pan zmusza swojego podopiecznego do „grzesznego posiłku” na oczach innych ^^
- A potem brutalnie z niego drwi...
- No cóż, nie wszyscy mają smykałkę do ekshibicjonizmu. Wydaje mi się, że nasz okularnik nie umie się odprężyć. A poza tym, samo słowo „ekshibicjonizm” świetnie podsumowuje zarówno minione wydarzenia, jak i te, których będziemy świadkami :D
- Znowu czytałeś mangę od końca?! Przyznaj się!
- Cii... Nie denerwuj się tak ^^
- Oprócz małego przedstawienia, Rayflo udaje się oszukać przetrzymywanego w Dirupo więźnia, który uważa go za Adama, ojca zaginionego Wayda - głównego producenta wampirzego narkotyku, po czym znika, zostawiając załamanego Chrisa samemu sobie.
- Coś mi się wydaje, że ma umówioną kolejną randkę z pięknym Barrym...
- Tymczasem ekipa Harold-Craig-Chris *aniołki Charliego?* knują dalej. Przebieranki wielebnego-wampira na niewiele się zdały. Nadal nie wiadomo, gdzie ukrywa się ojciec Harolda, a ich jedyna karta przetargowa, czyli „86”, ukrywany przez detektywa, znika bez śladu. Dodatkowo boją się mafijnej zemsty, więc szukają bezpiecznej kryjówki.
- Okazuje się także, że mały Haro nie ma pojęcia, jak ów tatuś wygląda.
- Nie tylko on chciałby wiedzieć więcej o swoim „tatusiu”...
- W każdym razie dzięki małemu kłamstewku, sam papież pozwala „aniołkom” rozgościć się w Watykanie.
- Kłamstwa w Watykanie? To straszne! Wstydź się, Cherry!
- To nie jego wina! Nie widzisz jaki jest głodny i stęskniony? ;-;
- Może małe sam na sam z ognistą Rayfelle poprawi mu humor? Wampirzyca obiecuje zdradzić kilka sekretów swojego „bliźniaka”, a do tego chętnie ściąga ubrania...
- Sytuację komplikuje fakt, że Harold odłącza się od grupy. Dzieciak nie jest głupi. Doskonale rozumie, że za pośredniczenie w transakcjach czeka go kara. Pojawia się także szalony „86”, obdarzony niesamowitymi mocami oraz... pluszowym misiem.
- Jako wisienka na torcie - „Upiór w operze”, czyli wampirza wersja prawdziwego dramatu, który rozegra się między trójką kochanków.
- Nie mówiąc już o tym, że Chris będzie siał znane nam już z samolotu zgorszenie :D Czy egzorcyzmami pokonają demona?
- Doczekaliśmy się przełomu! Wiemy w końcu, skąd tyle imion oraz czemu Addy pozwala Barremu na krwawe jatki! Akcja tomu czwartego przybiera na sile. Po pierwsze, mamy śledztwo Craiga, któremu mafia depcze po piętach, a do tego wszystkiego urocza niepewność prawie-księdza. Czy można pokochać kogoś, kto z założenia jest zły?
- Nie możemy także zapomnieć o metaforycznych wydarzeniach prosto z opery! Ta scena jest genialna. Byłem nią totalnie zachwycony! <3
- Niewiele trzeba ci do szczęścia...
- Muzyka klasyczna, eleganckie stroje oraz odrobina pikanterii... Mrr... :D
- W takim razie nie pozostaje nam nic innego, jak szybko zrecenzować tom piąty, abyś mógł kontynuować mruczenie.
- Myślisz, że będzie równie ekscytujący?
- Nie wiem. Przekonamy się już wkrótce. Miłego wieczoru, Kochani :)

Joleen & Kitsune

wtorek, 14 lutego 2017

Recenzja mangi "Służąca Przewodnicząca" (tom 1) Hiro Fujiwara


Zdjęcie autorstwa: Kitsune


- Witajcie w Walentynkowy wieczór! :D Czy ten dzień może być jeszcze lepszy? :) Jedliśmy słodycze, piliśmy herbatę, pograłam sobie, popisałam... Czuję się bardzo szczęśliwa ^^
- Oczywiście, że może być lepszy :) Do pełni szczęścia brakuje nam cudownego romansu! Tak się składa, że już jakiś czas temu kupiłem „Służącą Przewodniczącą” *skacze ze szczęścia podekscytowany*
- Zanim mu przejdzie, pozwólcie, że wytłumaczę skąd u lisa taki entuzjazm. Otóż, jak się zapewne domyślacie, uwielbia wszelkiego rodzaju romantyczne historie. Anime „Kai-cho wa Maid-sama” należy do jego ulubionych. Jednak gdy dorwał mangę...
- Moje życie nabrało koloru! :D
- Nie macie pojęcia w jak ciężkich warunkach pracujemy... *wzdycha zrozpaczona*
- „Służąca Przewodnicząca” obejmuje kilkanaście tomów. Nie mamy wszystkich, ale to zapewne kwestia czasu ^^ Biorąc pod uwagę, że dziś dzień zakochanych, ta odrobina licealnej miłości spada nam jak z nieba! :D
- Więc zejdźmy na chwilę na ziemię... Misaki Ayuzawa ma szesnaście lat i jest uczennicą drugiej klasy liceum Seika, a od niedawna pełni także funkcję przewodniczącej samorządu uczniowskiego. Niby nic takiego. Dziewczyna jest bardzo ambitna i mocno angażuj się we wszystko. Niestety, to tylko jedna część medalu...
- Druga jest znacznie mroczniejsza. Liceum Seika dopiero od niedawna jest szkołą koedukacyjną. Oznacza to, że wśród uczniów panuje przekonanie, iż jest to głównie szkoła męska, a dziewczyny stanowią zaledwie dwadzieścia procent wszystkich uczniów. Chłopcy, jak to chłopcy, lubią pożartować, poczytać świerszczyki, grać w rozbierany „papier-kamień-nożyce”. Ich zachowanie sprawia, że ta placówka edukacyjna nie może pochwalić się dobrą opinią, a uczęszczające do niej uczennice boją się rozbisurmanionych kolegów.
- Misaki dzielnie walczy, ustawiając towarzystwo po kątach. Jednak czy jest to odpowiednie dla niej miejsce? Ostatecznie nienawidzi facetów. Wszystkich! A zwłaszcza pewnego blondyna, który jako jedyny nie boi się wejść w nią w bezpośrednią konfrontację.
- Sytuację pogarsza fakt, że energiczna Ayuzawa ma poważne problemy. Jej ojciec porzucił rodzinę, zostawiając „w prezencie” masę długów. By wspomóc mamę, dziewczyna decyduje się na podjęcie pracy. Nie ma lekko, ponieważ szkoła oraz samorząd pochłaniają lwią część jej czasu.
- Szczęście w nieszczęściu, znajduje zatrudnienie w Maid Latte, gdzie w uroczym fartuszku służącej, dorabia sobie jako kelnerka. Pech chce, że pewnego dnia do kawiarni trafia także jej szkolny kolega, Takumi Usui.
- Niby nie chce się angażować w szkolne konflikty Miśki z innymi chłopakami, a w wolnym czasie przesiaduje w kawiarni i „tylko patrzy”. Jednak gdy los daje mu szansę, wyznaje dziewczynie swoje uczucia i gorąco całuje :) Czy tyle wystarczy, by Was uwieść? ;)
- Pierwszy tomik obejmuje cztery niesamowite rozdziały. Mamy w nich same smaczki – flirt, wyznania, pocałunki :) Do tego spora dawka humoru oraz ciekawie opowiedziana historia.
- Warto także wspomnieć o przepięknych rysunkach oraz całej masie dialogów. Niektóre są opisane tak drobnym druczkiem, że trzeba się mocno wczytywać. Jednak pod względem ilości samego tekstu odniosłem wrażenie, że jest go znacznie więcej niż w przeciętnej mandze.
- To prawda. Dialogów jest całe mnóstwo, przez co wiemy znacznie więcej o bohaterach. Poznajemy ich osobowości. Autor daje nam czas, by się z nimi zaprzyjaźnić.
- Ja z pewnością będę się z nimi przyjaźnił, zwłaszcza z Usuim :D To jeden z moich ulubionych mangowych bohaterów. Udaje luzaka, któremu na niczym nie zależy, a dla Miśki w ogień by skoczył!
- Uważaj, bo znowu się zakochasz...
- Zabraniasz mi?
- Jeszcze chwilę i pomyślę, że zdradzisz Shirotaniego :P
- Nigdy! Jednak Takumiego znam o wiele dłużej :) Czytałem kiedyś niezłe fanfiki z jego udziałem ;D
- Ziemia do lisa! Przestań bujać w obłokach!
- Nie mogę :P
- Polecamy Wam pierwszy tomik „Służącej Przewodniczącej”. To naprawdę dobra, romantyczna manga, w której każdy znajdzie coś dla siebie :)


Joleen & Kitsune

sobota, 11 lutego 2017

Recenzja mangi "Dogs Bullets&Carnage" (tom 1) Miwa Shirow


Zdjęcie autorstwa: Kitsune
- Wreszcie weekend! Nie mówiąc już o tym, że zbliżają się walentynki :)
- Jednak zanim zaczniemy celebrować miłość, zrecenzujemy dla Was pierwszy tom mangi „Dogs/Bullets&Carnage”, autorstwa Miwa Shirow. Buszując po internecie zauważyliśmy, że wiele osób poleca tą serię, więc zamówiliśmy pierwszy tom, by sprawdzić, co w trawie piszczy.
- Manga zaczyna się dość intrygująco. Tajemniczy blondyn czeka na swojego towarzysza, który nieco się spóźnia. Przeczuwając problemy, wyrusza na jego poszukiwania.
- Badou rzeczywiście potrzebuje pomocy. Zostaje schwytany przez mafię. Banda osiłków słusznie podejrzewa, że kręcił się w tej okolicy nie bez powodu. Udaje się im szybko go obezwładnić i przywiązać do krzesła, by za pomocą siłowych argumentów, zmusić do odpowiedzi na znane wszystkim pytania typu „co tu robisz?”.
- Zanim zrobi się naprawdę gorąco, nadchodzi odsiecz ze strony „bezpańskiego psa”, Heine.
- Okazuje się, że mafia przetrzymywała grupę dwudziestu dzieci, które odzyskują wolność dzięki tej spektakularnej akcji. Określono je jako „bękarty przeszłości”. Być może zawdzięczają tę nazwę niecodziennemu wyglądowi – maluchy mają kocie uszy? Rogi? Trudno powiedzieć. W każdym razie zostały uwolnione dzięki zleceniu pewnego księdza, który nie potrafił przejść obojętne wobec takiej niesprawiedliwości.
- Ciekawostką jest fakt, że choć Heine załatwił towarzystwo praktycznie w pojedynkę, to w czasie tej brawurowej akcji został postrzelony w rękę, lecz jego rana praktycznie od razu zasklepia się, a potem zupełnie znika!
- Wspomnianemu już księdzu również towarzyszy dziewczynka o niezwykłym wyglądzie. Mała ma skrzydła niczym anioł. Jest słodka :)
- Niestety, nieustraszony jasnowłosy szybko staje się celem żądnej zemsty ekipy mafijnej. Zgraja rzezimieszków odwiedza naszego bohatera w jego domu, by wyrównać rachunki. Choć mają przewagę liczebną i udało im się go związać, Heine i tak zdołał się obronić.
- I wtedy pojawia się on – prawdziwa grupa ryba, czyli Giovanni, który zdradza nam to i owo z przeszłości pieseczka, a przy okazji częstuje kilkoma kulkami w brzuch. Czy jasnowłosemu uda się ponownie zregenerować? A może to pora, by pożegnać się z życiem? I co ma z tym wszystkim wspólnego obroża na jego karku, bestia, którą w sobie ukrywa oraz tajemnicze wydarzenia z przeszłości – nie zdradzimy, bo sami nie wiemy :)
- Tom pierwszy miał za zadanie rozbudzić naszą ciekawość i wypełnił swoją misję. Manga ma interesującą fabułę. Akcja jest bardzo dynamiczna i wielowątkowa (a przynajmniej sprawia takie wrażenie). Do tego niezłe rysunki, nadprzyrodzone zdolności. Lubię takie klimaty.
- Prawdopodobnie nie jest to twój ulubiony gatunek, czyli romans, a przynajmniej nic na to nie wskazuje. Przedstawione wydarzenia specjalnie mnie nie porwały, więc mogę rozstać się z „Dogs” już na tym etapie.
- Serio? Tak szybko?
- Shirow-sensei nie rzucił mnie na kolana. Niby zostawił garść okruszków, by skusić czytelników do kupna kolejnych tomów, ale... Gdyby Heine oraz ten długowłosy Badou byli razem, to mogłaby być moja nowa ulubiona manga :D Cytując klasyka „nie całowali się”, więc póki co odłożymy ten tomik do drugiego rzędu i pomyślimy co z nim zrobić.
- Myślałem, że zamówimy resztę. Były pistolety i miecze...
- Oraz aniołki i oprychy... Przemyślimy to czytając jakieś romanse, dobrze? *drapie liska za uszkiem, co równa się z tym, że spełni każdą jej zachciankę*
- Jak sobie życzysz, Królowo :)
- Grzeczny Kitsuś ^^ Pozwolę ci wybrać kolejną mangę ;)
- W takim razie będzie to... *walentynkowa niespodzianka*


Joleen & Kitsune

piątek, 10 lutego 2017

Recenzja mangi "Atak tytanów" (tom 1) Hajime Isayama

Zdjęcie autorstwa: Joleen
„Tamtego dnia ludzkość przypomniała sobie jak upokarzające jest bycie uwięzionym w klatce... Jak przerażające jest życie w świecie opanowanym przez NICH...”

- Pewnie już się domyślacie kim są „oni” :D
- Witamy się z Wami bardzo gorąco i zapraszamy na recenzję pierwszego tomu kultowej mangi „Atak tytanów”, autorstwa Hajime Isayama.
- Manga liczy 190 stron i podzielona jest na cztery rozdziały. Historia zaczyna się od akcji oddziału zwiadowców, który udał się za mur. Ubrani w gustowne, zielone pelerynki, żołnierze próbują swoich sił w starciu krwiożerczym wrogiem. Choć mają opracowaną taktykę, na niewiele się to zdaje.
- Tymczasem za lasami, za murami, dobrze Wam zanany Eren Jeager zostaje obudzony przez Mikasę. Wydaje mu się, że smacznie drzemał, lecz zwraca uwagę na długie włosy swojej przybranej siostry, które są dla niego zaskoczeniem. Z niewiadomego powodu zaczyna także płakać. Dziwne zachowanie chłopaka jest kontrastem dla wiecznie zdystansowanej dziewczynki, która zachowuje się troszeczkę jak robot, pozbawiony uczuć.
- Obydwoje wracając do domu, spotykając po drodze niedobitki wcześniej wspomnianego przez nas oddziału zwiadowców, który prawie doszczętnie został pożarty przez tytanów.
- Eren bardzo emocjonalnie reaguje na zachowanie oddziału stacjonarnego, którego żołnierze piją i jedzą, zamiast chronić murów przez zagrożeniem. Mimo tak skrajnie różnych postaw wśród żołnierzy uważa, że tylko ryzykując życie, można przyczynić się do zwycięstwa ludzkości.
- Mikasa zdradza jego plany rodzicom. Matka wpada w szał i kategorycznie zabrania im wstępowania do wojska. Doktor-tatuś nie oponuje. Rzuca pamiętne zdanie na temat piwnicy, pokazuje kluczyk, który ma zawieszony na szyi i wyrusza do pacjentów.
- Jak się okazuje, zarówno wojowniczy Eren, jak i jego przyjaciel Armin, mieli rację, gdyż jeden z tytanów, bez najmniejszego problemu, podchodzi do 50 metrowego muru by sprawdzić, co słychać u smacznych  ludzi :D
- Ich wizyta kończy się utratą jednego z trzech murów, ograniczeniem bezpiecznego terytorium, na którym żyją ludzie, a także tragiczną śmiercią mamy Erena, który poprzysięga zabić wszystkie tytany. To jednak nie wszystko. Po jej śmierci, ojcu nieco odbija. Podaje chłopakowi tajemnicze zastrzyki, a po pewnym czasie znika. Za każdym razem, gdy porzucony syn wspomina tamte wydarzenia, odczuwa przykre konsekwencje. Głowa boli go do tego stopnia, że mdleje.
- Mija pięć lat, podczas których nasi bohaterowie kończą szkolenie w 104 korpusie treningowym. Ponieważ zarówno Mikasa, jak i Eren znajdują się w najlepszej dziesiątce, sami zdecydują o swojej przyszłości. Do wyboru mają korpus stacjonarny, zajmujący się chronieniem miast i murów, korpus żandarmerii, podlegający królowi oraz wymarzony korpus zwiadowczy. Jeager jest nieugięty i twardo trzyma się dawnego przyrzeczenia. Jego przyjaciele nie mają więc innego wyboru i idą w jego ślady.
- Wszystko wydaje się być zaplanowane. Kadeci wybierają gdzie będą służyć, Eren z ekipą marzą o pierwszej wyprawie za mur do świata, który do tej pory znali wyłącznie z zakazanych książek dziadka Armina, aż tu nagle pojawia się ten sam tytan kolosalny i ponownie atakuje... Co więcej, jego kolega próbuje pożreć Armina... Co stanie się dalej? Wkrótce to sprawdzimy :)
- To się jeszcze okaże...
- Jak zapewne wiecie, Kitsune nie jest fanem tytanów, a mimo to zgodził się przygarnąć kilka tomów. Dlaczego?
- Sam nie wiem. Promocje mnie skusiły :D
- Żałujesz?
- I tak, i nie. Po pierwsze, sama historia jest opisana znacznie prościej, a przez to logiczniej niż w animowanym odpowiedniku. Od razu wiadomo co i jak. Nie ma zbędnego przeciągania scen, tak jak to miało miejsce w anime.
- To prawda. W tomie pierwszym pominięto zupełnie szkolenie kadetów, przez co niewiele o nich wiemy.
- W sumie jakie to ma znaczenie, skoro większość z nich i tak szybko zginie?
- Niestety, manga pod względem graficznym pozostawia wiele do życzenia. Część z rysunków jest po prostu okropna! Autor ma ewidentny problem z rysowaniem emocji, które powinny pojawiać się na twarzach poszczególnych bohaterów, chyba że wyrażają totalne przerażenie. Widać to zwłaszcza po dziwnym wyrazie oczu, które wydają się lekko wytrzeszczone oraz często otwartych ustach.
- Stanowi to dziwny kontrast na tle genialnie naszkicowanych tytanów i wszelkiego rodzaju budynków, które pojawiają się w tomiku.
- Mikasa, Eren i Armin nie rzucają swoim wyglądem na kolana. Współczujemy głównie żeńskiej bohaterce, bo wygląda jak modelka z jednej z reklam lakieru do włosów – czy to twoje włosy, a może hełm? :D
- Z tego, co nam wiadomo, manga jest znacznie bogatsza i bardziej wielowątkowa niż anime. Sprawdzimy to. Jeśli się okaże, że tomy, które kupiliśmy zawiodą pokładane nadzieje, nie sięgniemy po pozostałe.
- Ja nie żałuję, że wzbogaciliśmy kolekcję o „Atak tytanów”. Byłam pewna, że spotka nas większe rozczarowanie, tymczasem nie jest źle.
- Ostatecznie to jedna z najpopularniejszych mang na świecie *nie rozumie fenomenu, ale dzielnie walczy*
- Jesteśmy bardzo ciekawi Waszej opinii. Podzielacie międzynarodowy podziw dla tego tytułu, czy raczej przechodzicie wobec niego obojętnie? Pewnie zgromadzili już wszystkie tomy i tylko my jesteśmy do tyłu z czytaniem :D
- Warto też dodać, że na stronie 142 wkradła się literówka. Gdyby nie ten drobny błąd, to polskie wydanie jest naprawdę niezłe.
- Jesteś wredny, bo nie lubisz Erena...
- Armina też nie lubię :D
- Nie moja wina, że Levi pojawia się później.
- Levi, przybywaj! Nie mogę się doczekać! ^^
- Na plus zaliczamy za to wątek wegański ;) Gdy tytani ograniczyli terytorium ludzi, pozbawiając ich terenów chronionych murem Maria, ludzie zaczęli jeść znacznie mniej mięsa. Polecamy Wam to rozwiązanie, choć nie jesteście atakowani! :D
- Kolejna recenzja powinna ukazać się jutro. Już dzisiaj zdradzimy, że będzie to nasza nowość, mianowicie pierwszy tom mangi „Dogs”. Zapraszamy~ :)


Joleen & Kitsune

wtorek, 7 lutego 2017

Recenzja mangi "Vassalord" (tom 3) Nanae Chrono


Zdjęcie autorstwa: Joleen


„Czy miałeś kiedyś sen tak grzeszny, że nie przyznałbyś się do niego nikomu?”

- Słucham?!
- Ty tylko cytat, Królowo :D Pochodzi z trzeciego tomu „Vassalorda”, którego tak namiętnie czytamy ;)
- Zaczyna się bardzo niewinnie. Harold wypomina Chrisowi, że przyłapał go z jego panem w magazynie jakiś czas temu...
- Ciekawe co oni tam robili? ;)
- Ponoć nic zdrożnego.
- Serio? Ja im nie wierzę :P
- W każdym razie kochany „tatuś” musi na trochę zniknąć. W związku z czym zostawia uroczy liścik, w którym nakazuje blondynowi nikogo nie wpuszczać. Udaje się do mieszkania Chrisa, gdzie odwiedza go Barry.
- Szybkie wtrącenie – ten cały Barry wygląda jak anioł! Jest po prostu piękny! Długie włosy, uroda porcelanowej laleczki, a jaki charakterek...
- Wspólny „posiłek” tej dwójki kończy się krwawą masakrą, dokonaną na sympatycznym Johnnym.
- A potem pojawia się Cherry i próbuje ogarnąć sytuację. Niestety, zostaje odepchnięty...
- To wahanie i niepewność spalają go od środka.
- Tymczasem inspektor Craig prowadzi swoje śledztwo w spawie podpalenia fabryki farmaceutycznej tatusia Harolda, który zniknął w tajemniczych okolicznościach. Kiedy tajniak informuje go, że za wszystkim może stać „0”, szef inspektora wpada w panikę i chce zakończyć śledztwo, zamiatając wszystko pod dywan.
- Na szczęście Craig nie wygląda na tchórzliwego. Jego zdaniem Alphard Wayne produkował „vampir drug”, więc tym bardziej nie zamierza odpuszczać i dowiedzieć się prawdy. Razem z Chrisem i Haroldem jadą do Włoch.
- Rayflo wykorzystuje ich nieobecność i umawia się na kolejną „randkę” z Barrym. Czy zdoła kupić nieco czasu, by wyruszyć na ratunek swojemu podopiecznemu? Tak mniej więcej prezentuje się zawartość tomu trzeciego. Co o nim sądzisz?
- Z jednej strony następuje przełom, bo wreszcie dowiadujemy się  co oznacza słowo „Vassalord”, ale z drugiej... Mam nieodparte wrażenie, że tom drugi przyjemniej się czytało.
- To prawda. Akcja bardzo się komplikuje. Miejscami jest chaotycznie przedstawiona. Autorka niepotrzebnie tak miesza. Co rusz pojawiają się nowi bohaterowie. Przerost formy nad treścią. Manga byłaby równie ciekawa, gdyby skupiła się na głównym wątku. Od czasu do czasu wrzuca jakiś rysunek, który nawiązuje do przeszłości, jednak to za mało.
- Nie pozostaje nam nic innego, jak przeczytanie tomu czwartego :)
- Jasne...
- O co chodzi, lisku? Nie wyglądasz na zadowolonego :-/

- Bo nie jestem. Mam focha. Romans jest, ale nie rozwija się w kierunku, który lubię.
- Jesteśmy dopiero w połowie opowieści! Nie marudź i bądź cierpliwy!
- Nic na to nie poradzę. Chciałbym czegoś... więcej ^^
- A ponoć to ja jestem wybredna...*wzdycha*
- Wygląd Barrego to za mało, by mnie udobruchać ;P
- Czy nie wspominałeś, że przypomina ci Nefryta?
- Może... ;)
- W takim razie nie pozostaje nam nic innego, jak sprawdzić, co kryje tom czwarty albo wybrać inną, bardziej romantyczną mangę. Już nawet wiem, co to będzie. Jutro czeka Was niezła niespodzianka ;D
- Zapraszamy~ ^^

Joleen & Kitsune