piątek, 10 lutego 2017

Recenzja mangi "Atak tytanów" (tom 1) Hajime Isayama

Zdjęcie autorstwa: Joleen
„Tamtego dnia ludzkość przypomniała sobie jak upokarzające jest bycie uwięzionym w klatce... Jak przerażające jest życie w świecie opanowanym przez NICH...”

- Pewnie już się domyślacie kim są „oni” :D
- Witamy się z Wami bardzo gorąco i zapraszamy na recenzję pierwszego tomu kultowej mangi „Atak tytanów”, autorstwa Hajime Isayama.
- Manga liczy 190 stron i podzielona jest na cztery rozdziały. Historia zaczyna się od akcji oddziału zwiadowców, który udał się za mur. Ubrani w gustowne, zielone pelerynki, żołnierze próbują swoich sił w starciu krwiożerczym wrogiem. Choć mają opracowaną taktykę, na niewiele się to zdaje.
- Tymczasem za lasami, za murami, dobrze Wam zanany Eren Jeager zostaje obudzony przez Mikasę. Wydaje mu się, że smacznie drzemał, lecz zwraca uwagę na długie włosy swojej przybranej siostry, które są dla niego zaskoczeniem. Z niewiadomego powodu zaczyna także płakać. Dziwne zachowanie chłopaka jest kontrastem dla wiecznie zdystansowanej dziewczynki, która zachowuje się troszeczkę jak robot, pozbawiony uczuć.
- Obydwoje wracając do domu, spotykając po drodze niedobitki wcześniej wspomnianego przez nas oddziału zwiadowców, który prawie doszczętnie został pożarty przez tytanów.
- Eren bardzo emocjonalnie reaguje na zachowanie oddziału stacjonarnego, którego żołnierze piją i jedzą, zamiast chronić murów przez zagrożeniem. Mimo tak skrajnie różnych postaw wśród żołnierzy uważa, że tylko ryzykując życie, można przyczynić się do zwycięstwa ludzkości.
- Mikasa zdradza jego plany rodzicom. Matka wpada w szał i kategorycznie zabrania im wstępowania do wojska. Doktor-tatuś nie oponuje. Rzuca pamiętne zdanie na temat piwnicy, pokazuje kluczyk, który ma zawieszony na szyi i wyrusza do pacjentów.
- Jak się okazuje, zarówno wojowniczy Eren, jak i jego przyjaciel Armin, mieli rację, gdyż jeden z tytanów, bez najmniejszego problemu, podchodzi do 50 metrowego muru by sprawdzić, co słychać u smacznych  ludzi :D
- Ich wizyta kończy się utratą jednego z trzech murów, ograniczeniem bezpiecznego terytorium, na którym żyją ludzie, a także tragiczną śmiercią mamy Erena, który poprzysięga zabić wszystkie tytany. To jednak nie wszystko. Po jej śmierci, ojcu nieco odbija. Podaje chłopakowi tajemnicze zastrzyki, a po pewnym czasie znika. Za każdym razem, gdy porzucony syn wspomina tamte wydarzenia, odczuwa przykre konsekwencje. Głowa boli go do tego stopnia, że mdleje.
- Mija pięć lat, podczas których nasi bohaterowie kończą szkolenie w 104 korpusie treningowym. Ponieważ zarówno Mikasa, jak i Eren znajdują się w najlepszej dziesiątce, sami zdecydują o swojej przyszłości. Do wyboru mają korpus stacjonarny, zajmujący się chronieniem miast i murów, korpus żandarmerii, podlegający królowi oraz wymarzony korpus zwiadowczy. Jeager jest nieugięty i twardo trzyma się dawnego przyrzeczenia. Jego przyjaciele nie mają więc innego wyboru i idą w jego ślady.
- Wszystko wydaje się być zaplanowane. Kadeci wybierają gdzie będą służyć, Eren z ekipą marzą o pierwszej wyprawie za mur do świata, który do tej pory znali wyłącznie z zakazanych książek dziadka Armina, aż tu nagle pojawia się ten sam tytan kolosalny i ponownie atakuje... Co więcej, jego kolega próbuje pożreć Armina... Co stanie się dalej? Wkrótce to sprawdzimy :)
- To się jeszcze okaże...
- Jak zapewne wiecie, Kitsune nie jest fanem tytanów, a mimo to zgodził się przygarnąć kilka tomów. Dlaczego?
- Sam nie wiem. Promocje mnie skusiły :D
- Żałujesz?
- I tak, i nie. Po pierwsze, sama historia jest opisana znacznie prościej, a przez to logiczniej niż w animowanym odpowiedniku. Od razu wiadomo co i jak. Nie ma zbędnego przeciągania scen, tak jak to miało miejsce w anime.
- To prawda. W tomie pierwszym pominięto zupełnie szkolenie kadetów, przez co niewiele o nich wiemy.
- W sumie jakie to ma znaczenie, skoro większość z nich i tak szybko zginie?
- Niestety, manga pod względem graficznym pozostawia wiele do życzenia. Część z rysunków jest po prostu okropna! Autor ma ewidentny problem z rysowaniem emocji, które powinny pojawiać się na twarzach poszczególnych bohaterów, chyba że wyrażają totalne przerażenie. Widać to zwłaszcza po dziwnym wyrazie oczu, które wydają się lekko wytrzeszczone oraz często otwartych ustach.
- Stanowi to dziwny kontrast na tle genialnie naszkicowanych tytanów i wszelkiego rodzaju budynków, które pojawiają się w tomiku.
- Mikasa, Eren i Armin nie rzucają swoim wyglądem na kolana. Współczujemy głównie żeńskiej bohaterce, bo wygląda jak modelka z jednej z reklam lakieru do włosów – czy to twoje włosy, a może hełm? :D
- Z tego, co nam wiadomo, manga jest znacznie bogatsza i bardziej wielowątkowa niż anime. Sprawdzimy to. Jeśli się okaże, że tomy, które kupiliśmy zawiodą pokładane nadzieje, nie sięgniemy po pozostałe.
- Ja nie żałuję, że wzbogaciliśmy kolekcję o „Atak tytanów”. Byłam pewna, że spotka nas większe rozczarowanie, tymczasem nie jest źle.
- Ostatecznie to jedna z najpopularniejszych mang na świecie *nie rozumie fenomenu, ale dzielnie walczy*
- Jesteśmy bardzo ciekawi Waszej opinii. Podzielacie międzynarodowy podziw dla tego tytułu, czy raczej przechodzicie wobec niego obojętnie? Pewnie zgromadzili już wszystkie tomy i tylko my jesteśmy do tyłu z czytaniem :D
- Warto też dodać, że na stronie 142 wkradła się literówka. Gdyby nie ten drobny błąd, to polskie wydanie jest naprawdę niezłe.
- Jesteś wredny, bo nie lubisz Erena...
- Armina też nie lubię :D
- Nie moja wina, że Levi pojawia się później.
- Levi, przybywaj! Nie mogę się doczekać! ^^
- Na plus zaliczamy za to wątek wegański ;) Gdy tytani ograniczyli terytorium ludzi, pozbawiając ich terenów chronionych murem Maria, ludzie zaczęli jeść znacznie mniej mięsa. Polecamy Wam to rozwiązanie, choć nie jesteście atakowani! :D
- Kolejna recenzja powinna ukazać się jutro. Już dzisiaj zdradzimy, że będzie to nasza nowość, mianowicie pierwszy tom mangi „Dogs”. Zapraszamy~ :)


Joleen & Kitsune

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz