Zdjęcie autorstwa: Joleen |
- Bardzo się wciągnęliśmy w czytanie „Vassalorda”. Niestety, zostały już tylko trzy tomy...
- O nie! To straszne! :D
- Straszne jest to, że Chris próbuje uratować swojego pana przez atakiem Barrego. Ten wyjątkowo piękny demon nie zna litości. Nie dość, że jest bardzo brutalny, to jeszcze perfidnie kpi z Cherrego! Wypomina mu, że choć jest tak blisko, to nie zna jego sekretów – nie wie co skłoniło go do wstąpienia na drogę ciemności, kogo i dlaczego chciał w ten sposób chronić, a także, że nie zna jego prawdziwego imienia, co najbardziej boli.
- Może i nie zna jego imienia, za to bezbłędnie odgaduje prawdziwe imię Barrego, gdy Rayflo zaczyna cytować fragment Biblii, by przegnać demona.
- Radość nie jest długotrwała. Czarnowłosy jest tak mocno osłabiony, że zdesperowany Cherry wzywa samego diabła na pomoc! :O
- Co ciekawe, wysłannik piekieł pojawia się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. W dodatku ma na sobie sutannę... Obiecuje pomoc pod warunkiem, że Chris mu się „odwdzięczy”.
- Czego mogą zażądać? ^^
- No cóż, skoro Chris jest tak piękny, że usidlił wampira, to może... zostanie modelem? :D
- Chrono-sensei... Twoja wyobraźnia zaczyna mnie przerażać...
- Tymczasem i do Barrego uśmiechnęło się szczęście, gdyż władzę nad nim przejmuję Cheryl oraz „Ewa”.
- No dobrze, Chris zostaje modelem, Rayflo królikiem doświadczalny. Ogólnie panuje jeden wielki zamęt :-/
- Chwileczkę, chwileczkę... Szalone badania Alpharda Wayna to jedno, ale klonowanie Rayflo to już jakieś przegięcie!
- Masz rację. Ilu w końcu ich jest?
- Ksiądz-model-wampir przygarnął dla siebie aż dwóch. Jeden jest jego asystentem, a drugi przybył z Włoch.
- Czy to nie ten sam, który nazywał go „Adamem”?
- Tak, to on :D
- A co na to pan-tatuś?
- Jest zajęty romansem z innym typem.
- To złamie komuś serce...
- Z „Vassalordem” jest jak z sinusoidą. Po świetnym tomie czwartym, przyszedł piąty, który średnio mi się podobał. Za dużo klonów... Irytuje mnie wątek Cheryl. Śledztwo Craiga też wolno się posuwa. W dodatku ciemnowłosy uważa, że między nim a Waynem istnieje jakieś podobieństwo.
- Tak to jest, gdy autorka ciągnie kilka srok za ogon. Moim zdaniem manga na tym traci, bo przez to roztrzepanie umyka to, co najważniejsze.
- A co jest najważniejsze?
- Jak to „co”?! Małe i większe tragedie Chrisa! Nie dość, że nie może być z ukochanym panem, to jeszcze otaczają go imitacje, a inny facet pachnie jego krwią. Wiadomo, że to oznacza tylko jedno - zdradę!
- Za to trzeba oddać autorce, że przepięknie go narysowała. Sceny, w których pozuje jako model po prostu błyszczą :)
- Mimo to, nie osłodziło mi to lektury. Wolałbym, by wątek romansowy był bardziej eksponowany.
- A co Wy sądzicie? Podzielacie zdanie żądnego romantycznych uniesień Kitsusia, czy wolicie akcję, której nie brakuje?
- Jak możesz porównywać słodkie pocałunki z tropieniem bandytów?
- Mogę i będę :D Poszukaj sobie coś romantycznego na poprawę humoru, to zrecenzujemy to jutro. Jestem pewna, że pomoże ;)
- Tak też zrobię, Królowo :) Do jutra :)
Joleen & Kitsune
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz