sobota, 11 lutego 2017

Recenzja mangi "Dogs Bullets&Carnage" (tom 1) Miwa Shirow


Zdjęcie autorstwa: Kitsune
- Wreszcie weekend! Nie mówiąc już o tym, że zbliżają się walentynki :)
- Jednak zanim zaczniemy celebrować miłość, zrecenzujemy dla Was pierwszy tom mangi „Dogs/Bullets&Carnage”, autorstwa Miwa Shirow. Buszując po internecie zauważyliśmy, że wiele osób poleca tą serię, więc zamówiliśmy pierwszy tom, by sprawdzić, co w trawie piszczy.
- Manga zaczyna się dość intrygująco. Tajemniczy blondyn czeka na swojego towarzysza, który nieco się spóźnia. Przeczuwając problemy, wyrusza na jego poszukiwania.
- Badou rzeczywiście potrzebuje pomocy. Zostaje schwytany przez mafię. Banda osiłków słusznie podejrzewa, że kręcił się w tej okolicy nie bez powodu. Udaje się im szybko go obezwładnić i przywiązać do krzesła, by za pomocą siłowych argumentów, zmusić do odpowiedzi na znane wszystkim pytania typu „co tu robisz?”.
- Zanim zrobi się naprawdę gorąco, nadchodzi odsiecz ze strony „bezpańskiego psa”, Heine.
- Okazuje się, że mafia przetrzymywała grupę dwudziestu dzieci, które odzyskują wolność dzięki tej spektakularnej akcji. Określono je jako „bękarty przeszłości”. Być może zawdzięczają tę nazwę niecodziennemu wyglądowi – maluchy mają kocie uszy? Rogi? Trudno powiedzieć. W każdym razie zostały uwolnione dzięki zleceniu pewnego księdza, który nie potrafił przejść obojętne wobec takiej niesprawiedliwości.
- Ciekawostką jest fakt, że choć Heine załatwił towarzystwo praktycznie w pojedynkę, to w czasie tej brawurowej akcji został postrzelony w rękę, lecz jego rana praktycznie od razu zasklepia się, a potem zupełnie znika!
- Wspomnianemu już księdzu również towarzyszy dziewczynka o niezwykłym wyglądzie. Mała ma skrzydła niczym anioł. Jest słodka :)
- Niestety, nieustraszony jasnowłosy szybko staje się celem żądnej zemsty ekipy mafijnej. Zgraja rzezimieszków odwiedza naszego bohatera w jego domu, by wyrównać rachunki. Choć mają przewagę liczebną i udało im się go związać, Heine i tak zdołał się obronić.
- I wtedy pojawia się on – prawdziwa grupa ryba, czyli Giovanni, który zdradza nam to i owo z przeszłości pieseczka, a przy okazji częstuje kilkoma kulkami w brzuch. Czy jasnowłosemu uda się ponownie zregenerować? A może to pora, by pożegnać się z życiem? I co ma z tym wszystkim wspólnego obroża na jego karku, bestia, którą w sobie ukrywa oraz tajemnicze wydarzenia z przeszłości – nie zdradzimy, bo sami nie wiemy :)
- Tom pierwszy miał za zadanie rozbudzić naszą ciekawość i wypełnił swoją misję. Manga ma interesującą fabułę. Akcja jest bardzo dynamiczna i wielowątkowa (a przynajmniej sprawia takie wrażenie). Do tego niezłe rysunki, nadprzyrodzone zdolności. Lubię takie klimaty.
- Prawdopodobnie nie jest to twój ulubiony gatunek, czyli romans, a przynajmniej nic na to nie wskazuje. Przedstawione wydarzenia specjalnie mnie nie porwały, więc mogę rozstać się z „Dogs” już na tym etapie.
- Serio? Tak szybko?
- Shirow-sensei nie rzucił mnie na kolana. Niby zostawił garść okruszków, by skusić czytelników do kupna kolejnych tomów, ale... Gdyby Heine oraz ten długowłosy Badou byli razem, to mogłaby być moja nowa ulubiona manga :D Cytując klasyka „nie całowali się”, więc póki co odłożymy ten tomik do drugiego rzędu i pomyślimy co z nim zrobić.
- Myślałem, że zamówimy resztę. Były pistolety i miecze...
- Oraz aniołki i oprychy... Przemyślimy to czytając jakieś romanse, dobrze? *drapie liska za uszkiem, co równa się z tym, że spełni każdą jej zachciankę*
- Jak sobie życzysz, Królowo :)
- Grzeczny Kitsuś ^^ Pozwolę ci wybrać kolejną mangę ;)
- W takim razie będzie to... *walentynkowa niespodzianka*


Joleen & Kitsune

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz