Zdjęcie autorstwa: Kitsune |
- Witajcie! :) Stwierdziliśmy, że dziś będzie na ostro ;D
- Zapraszamy Was na starcie mang! (dobrze wiemy, co siebie pomyśleliście, zboczuszki jedne :D). Tym razem na ringu zmierzą się jednotomówki Junko-sensei, a mianowicie „Książę przepisów” oraz „Konbini-kun”. Gotowi? Więc zaczynamy!
- Na samym wstępie przypomnę, że obie mangi zrecenzowaliśmy z prawdziwą przyjemnością. Uważamy je za ozdobę naszej rozrastającej się kolekcji i chętnie eksponujemy w pierwszym rzędzie ^^ To z pewnością duża zasługa wydawnictwa Kotori :) Tomiki są ładnie i bezbłędnie wydane. Gratulujemy ^-^
- Ostatecznie mówimy o słodkich i uroczych historiach romantycznych ;)
- Jest też fabuła! Nie zapominajmy o tym, gdyż to dzięki niej czytanie sprawiło nam ogromną przyjemność.
- To prawda. Obie mangi przeczytałem kilka razy i zawsze znajdowałem coś nowego, co bardzo dobrze świadczy o autorce.
- Oprócz starannych rysunków, wyróżniają się sporą dawką humoru, choć nie zabrakło i mocno wzruszających scen, jak na przykład wspomnienia Keia o dziadku, czy gimnazjalne doświadczenia Endou.
- Nie da się ukryć, że w obu mangach występuje podobny schemat. Nieśmiały uke zakochuje się w seme, który choć jest w podobnym wieku, wydaje się znacznie bardziej dojrzały emocjonalnie. Szybko zostaje przejrzany na wylot i usidlony. Ta część najbardziej mi się podoba i nie mam tego autorce za złe. Wprost przeciwnie.
- Bohaterzy drugoplanowi również mają coś do powiedzenia. Ich rola nie ogranicza się jedynie do wypełnienia tła, lecz wnoszą wiele w rozwój akcji. W „Księciu przepisów” jest to mega para Honda i Tsubasa *trochę jak Dan i Phil, ale cicho, nic nie mówiłam*
- Porównujesz Dana i Phila do Hondy i Tsubasy?! No wiesz! Nie mają przy nich żadnych szans! Jedyne wibracje, które od nich wyczuwam, to depresja z powodu ukrywania związku.
- W „Konbini-kun” nie ma drugiej pary bohaterów...
- Ale jest kotek :D oraz niesamowity rozdział „Miłość o poranku”, który uwielbiam. Nari rządzi ;)
- W sumie jest jak drugi kotek ^^ Chętnie posmyrałabym go po brzuszku :)
- Jak możesz mówić przy mnie takie rzeczy?!
- Jesteś zazdrosny? :P
- Bardzo!
- Nie powinieneś. Przecież już dawniej ustaliliśmy, że ze swoimi zdolnościami kulinarnymi nawet Kei nie dorasta ci do pięt! :D
- Mówisz tak tylko dlatego, by jakoś mnie ugłaskać *wkurza się*
- To może mam ci kupić kotka? :)
- Nie, dziękuję!
- To może kakao?
- Może...
- Wracając do tematu – którą scenę uważasz za najlepszą?
- A ty?
- W „Księciu przepisów” zdecydowanie wspólne pozowanie :)
- To prawda. A w „Konbini-kun” jak Endou został obudzone przez wspomnianego już kota :D I Nari <3
- W takim razie pozostaje nam już tylko jedno, bo woda się gotuje – którą mangę wolisz i dlaczego jest to „Książę przepisów”? :D
- Jedzenie i sprzątanie... Gdyby dołożyć do tego granie, przepadłabyś z kretesem (jeśli znacie mangę yaoi, w której bohater ma obsesję na punkcie chipsów, czystości oraz gier RPG, dajcie znać! ;D Królowa czeka na swego księcia ;P). Moim zdanie „Książę przepisów” jest ciekawszy, ale w „Konbini-kun” jest ta dodatkowa historyjka... Trudny wybór. Chyba remis :D
- Tak czy inaczej, obie mangi serdecznie polecamy :)
Joleen & Kitsune
Chociaż praktycznie nigdy nie skomentowałam tu żadnego posta, możecie być pewni, że czytam was z uśmiechem na ustach :) Świetnie się uzupełniacie.
OdpowiedzUsuńTak mnie zachęciliście, że kupiłam drugi tom "Ten Count" (niestety, pierwszego nie mogłam znaleźć), i mieliście rację-jest super :3
P.S Kitsuś, co z tą bluzą? ^.^
Ten count to genialna manga, a im dalej, tym lepiej :D Tylko to czekanie nie jest fajne.
UsuńBluzę już mam, ale złożyłem reklamację, bo zamówiłem też drugą i przysłali mi zupełnie inny model. Waham się, czy nie wymienić jej na mniejszą, dlatego jeszcze nie mogę jej pokazać. Liczę na to, że sklep jutro da mi znać, więc będę wiedział na czym stoję.
Twój Kitsune
Czekam z niecierpliwością ♡
OdpowiedzUsuń